Lubi nasz kraj i często go odwiedza, jego żona jest z pochodzenia Polką, a teściową wychwalał za robienie cudownych, ale tuczących gołąbków. Joe Cocker zaśpiewa w Sali Kongresowej.
Ma niesamowity głos i dar interpretacji. Nagrał kilka znakomitych płyt i fantastycznych przebojów. Ale i tak wszyscy znają go z jednej piosenki, a nawet tylko jej jednego wykonania. Chodzi oczywiście o „With A Little Help From My Friends". Kompozycję Lennona i McCartneya nagrał na pierwszym albumie o tym właśnie tytule, który ukazał się w kwietniu 1969 r. Cztery miesiące później zaśpiewał ją na festiwalu Woodstock tak, że nikt chyba nie ma do dziś wątpliwości, że zrobił to lepiej niż sam zespół The Beatles. Mało tego, to chyba jedna z kilku najbardziej rozpoznawalnych piosenek w historii rocka.
Skąd wziął się Cocker na scenie na najsłynniejszej muzycznej farmie? Jako 15-latek zaczął grać w lokalnych zespołach w północnej Anglii. W 1967 przeniósł się do Londynu i zaczął nagrywać.
Po występie na Woodstock jego kariera wystrzeliła niczym korek od szampana. Drugi album „Joe Cocker!" wydany w tym samym 1969 roku uczynił z niego gwiazdę. W pierwszym roku sprzedał się w USA w nakładzie 3 mln egzemplarzy. Dlaczego? Był chyba pierwszym białym, który z powodzeniem śpiewał jak wokalista soulowy, wykorzystując swoją niepowtarzalną, brudną barwę głosu.
I dokładał do tego niesamowite, żywiołowe interpretacje.