Korespondencja z Wrocławia
Kongres Kultury rozpoczęty. Oficjalna inauguracja w Hali Stulecia, z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego, marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny i przewodniczącego Parlament Europejskiego Jerzego Buzka, nie zachwyciła publiczności. W kuluarach komentowano, że trudno wymagać od polityków mówienia o kulturze czegoś więcej poza frazesami. Zaskoczył jedynie Buzek, który powiedział, że anarchia w kulturze ma sens, bo oznacza większą paletę doznań i propozycji.
Europejski Kongres Kultury - czytaj więcej
Wykład inauguracyjny wygłosił profesor Zygmunt Bauman, koncentrując się w nim na zagrożeniach wynikających z braku poszanowania różnorodności językowej i wynikającej z niej różnorodności kulturowej europejskich mniejszości narodowych. - Otto on Bismarck mówił, że Europa to pojęcie geograficzne. Henry Kissinger śmiał się, że nie ma takiego telefonu, żeby móc się z Europą połączyć i ponaradzać. Dziś Europa to pojęcie polityczne - mówił Bauman. Wskazywał, że choć w UE cały czas mówi się o różnorodności, to nie dba się de facto o języki mniejszości narodowych, uznając w Europie istnienie zaledwie 23.
- Dlaczego w ramach różnorodności nie tłumaczy się wszystkiego na wszystkie języki europejskie? - retorycznie pytał Bauman. I dodał: - W ciągu najbliższych 50 lat ludność Europy skurczy się z 400 do 250 mln osób. Bez dodatkowych 30 mln nie będzie można realizować dzisiejszych założeń wielokulturowości i różnorodności. A od tego namysły co dalej, zależy przyszłość Europy, jako bytu politycznego i egzystencji kulturowej. (...) Kultura to nóż skierowany ostrzem ku przyszłości. (...) Czy w tej sytuacji przeszłość geograficzna nie jest przyszłością europejskiej kultury i cywilizacji przetrwania - zastanawiał się.