Korekty rzeczywistości

Czy za pomocą fotografii można wywołać refleksję o miejscu? W poszukiwaniu ładu w przestrzeni publicznej i nostalgicznie odwracając się za siebie, rozmawiamy z Karoliną Bregułą

Publikacja: 22.09.2011 14:43

Fot. Karolina Breguła

Fot. Karolina Breguła

Foto: materiały prasowe

"Rz": Przechodząc koło Chłodnej 25 zobaczyłam jedno ze zdjęć warszawskiej fotografki Zofii Chomętowskiej. Powiesz mi, co ono tam robi?

To pytanie, które ja powinnam zadać tobie. Umieściłam fotografie z archiwum Chomętowskiej w różnych miejscach Warszawy z nadzieją, że wywołają w przechodniach refleksję na temat miasta. Potem pytałam ich, co myślą, jakie są ich reakcje na te ogromne fotografie. Sprawdzałam, czy rzeczywiście są one korekcyjne.

Jak rozumiem korekcyjne, oznacza, że mają coś poprawić, wprowadzić zmianę na lepsze, albo zasugerować taką zmianę?

Tak, mają spowodować zmianę myślenia o mieście, zbudzić tęsknotę za tym, czego w mieście nie mamy lub czego mamy za mało i w konsekwencji być może doprowadzić do faktycznej zmiany na lepsze czyli korekcji.

No i jakie wnioski?

Wnioski będzie można wyciągnąć podczas otwarcia galerii Fundacji Archeologii Fotografii. Pokażę tam dokumentacje wszystkich miejsc, gdzie zawisły fotografie korekcyjne oraz film, w którym warszawiacy wypowiadają się na temat swoich refleksji nad miastem spowodowanych napotkanymi na drodze zdjęciami Chomętowskiej. Film mówi o wszystkim, co myślimy o mieście w pigułce. Pokazuje, jak wiele chcielibyśmy w nim zmienić i jak wiele w nim doceniamy, jak bardzo nas ono denerwuje i jak bardzo je kochamy.

W jaki sposób trafiłaś na Chomętowską, przecież to prawie zapomniana fotografka?

Fundacji Archeologia Fotografii, zaprosiła mnie do projektu Żywe Archiwa. W ramach tego projektu młodzi twórcy wykonują prace w nawiązaniu do archiwów fotograficznych starych mistrzów, których dokonania opracowuje Archeologia Fotografii. Ja zostałam zaproszona do pracy z archiwum Zofii Chomętowskiej. Otrzymałam na potrzeby pracy dostęp do skanów całego archiwum, co było dla mnie prawdziwym wydarzeniem. Chomętowska to naprawdę wspaniała fotografka.

Ale dlaczego właśnie Chomętowska?

Pytanie skąd połączenie Breguły z Chomętowską należałoby zadać Archeologii Fotografii, bo to była ich decyzja. Ale uważam, że świetna. Chomętowska od lat 30, kiedy trafiła do Warszawy, z pasją fotografowała stolicę, którą i ja uwielbiam. Choć, tak jak ona, nie pochodzę stąd.

Jak wyglądał proces wyboru właściwych zdjęć?

Najpierw musiałam przekopać się przez tysiące zdjęć, które zostawiła po sobie fotografka. To nie było łatwe, bo Chomętowska segregowała swoje zdjęcia niechronologicznie. Na początku praca z takim morzem chaotycznie ułożonych zdjęć była męcząca, ale szybko odkryłam, że ten nieporządek jest inspirujący, bo dzięki niemu zdjęcia nic nie muszą dla mnie znaczyć – są oderwane od czasu, miejsc i faktów, które przedstawiają.

Zresztą wydaje mi się, że do takiego samego wniosku doszli Kuba Dąbrowski i Kuba Śwircz, autorzy książki ze zdjęciami Chomętowskiej, pt. „Amerykanka". U nich jej fotografie są jakby pamiętnikarską opowieścią zupełnie nowej osoby. W moim projekcie, pozbawione swojego oryginalnego znaczenia, komentują miasto, które Chomętowska kochała, wskazują jego niedoskonałości, może naprawiają.

Aspirujesz do naprawiania miasta?

Aspiruję do przebudzania użytkowników miasta z bezrefleksyjnej zgody na to, co jest w mieście złe. Stąd jeszcze daleko do rzeczywistej zmiany, ale na pewno jest to mały krok w jej kierunku. Dużo się dzisiaj mówi o zmianie miasta. W takich instytucjach jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej o mieście rozmawia się na co dzień, trwają debaty, warsztaty i wykłady. Ale wielu użytkowników miasta, z różnych powodów, w tych działaniach nie uczestniczy. Chciałabym, żeby mój projekt trafił również do nich. Przecież wszyscy tak samo bardzo chcielibyśmy czystej rzeki Wisły, umytego dworca czy możliwości biegania nago po trawnikach...

No, to już chyba przesada

No dobrze, może możliwość biegania nago nie naprawi naszego miasta, ale zdjęcie nagiego na Oboźnej ma symbolizować wiele więcej niż tylko nagość w mieście, której nam brak. Ono ma symbolizować zakazy, które utrudniają nam życie lub czynią je mniej przyjemnym. Takie jak to, że w wielu miejscach nie możemy siadać na trawniku; że nie możemy jeździć na rowerze po Łazienkach; że nie możemy kąpać się w fontannach...

Także proszę, by „Fotografie korekcyjne" rozumieć mniej dosłownie.

Jedno ze zdjęć Chomętowskiej umieściłam na ścianie Dworca Zachodniego, by pokazać, że nie dbamy o naszą architekturę. Pokazuje to chociażby przykład Dworca Centralnego, zapuszczonego od lat, który nagle dzięki remontowi pięknieje z dnia na dzień. Albo hotelu Warszawa, który wolimy częściowo zburzyć, przywracając mu blask sprzed lat, jakbyśmy chcieli wymazać historię ostatnich 50 lat, zamiast go wyczyścić i spojrzeć z sympatią. Wolimy wymazać przeszłość, niż ją zaakceptować.

Zastanawiam się, jaką zmianę mogą te fotografie wywołać? Patrzę na pana jedzącego zupę na Chłodnej 25 i przypominają mi się dobre czasy barów mlecznych. No jasne, że ich brakuje, ale czy to oznacza, że powinny wrócić?

Na Chłodnej 25 umieściłam fotografię pana, który je niewyszukaną zupę z niewyszukanego talerza na stole przykrytym ceratą. Naturalnie, kojarzy się to z atmosferą baru mlecznego. Dla mnie to zdjęcie symbolizuje spotykanie się przy tanim ale smacznym jedzeniu, czyli coś, czego w Warszawie prawie już nie mamy. Zwykła kawa kosztuje wielokrotność zupy w barze mlecznym, nie mówiąc o jedzeniu. Dlatego to zdjęcie zwraca uwagę na problem coraz braku miejsc z tanim jedzeniem. Oczywiście, że bary mleczne powinny wrócić.

Na rogu ulic Widok i Kruczej powiesiłaś zdjęcie ze stacji kolejowej w Radości, z napisem tej miejscowości właśnie. Do czego nawiązuje to zdjęcie?

Warszawa to miasto, gdzie jest smutno. Na każdym rogu kamienne tablice informacyjne przypominają nam o przytłaczających wydarzeniach z historii miasta, dla których nie ma przeciwwagi. Czasami wydaje mi się, że nasze miasto to bardziej jego historia niż współczesność. Dlatego radość to coś, czego nam w mieście brak. To zdjęcie postanowiłam umieścić w miejscu dla mnie przytłaczającym architektonicznie, nieuporządkowanym i nieokreślonym.  Takim, gdzie szczególnie należało by dodać trochę „Radości".

Ostatnie ze zdjęć powiesiłaś we własnym mieszkaniu, do którego zapraszasz potencjalnych gości. Czemu tam i czemu takie, które wyraźnie nawiązuje do zdjęcia na Chłodnej?

Zdjęcie na Chłodnej ma przypominać o braku miejsc z tanim jedzeniem. Ja jestem klientką takich miejsc i cierpię z powodu tego, że znikają. Moje niewielkie mieszkanie, w którym znalazła się jedna z fotografii Chomętowskiej jest mieszkaniem kupionym na kredyt, który będę spłacała przez 38 lat przeznaczając na to większość moich zarobków. Jestem przykładem ofiary złej polityki mieszkaniowej naszego miasta, zwłaszcza złej polityki mieszkaniowej wobec twórców, którzy często decydują się na marnie płatną pracę, by móc działać artystycznie. Ich praca podwyższa jakośc życia w mieście i mogłaby wiele miastu dać. Rozsądnie byłoby dać im możliwość prztrwania. O tym i o innych problemach będzie można pogadać ze mną przy u mnie na Koszykowej.

Na czym polega ta korekta, którą proponujesz Warszawie?

Może trzeba stworzyć lepszy system stypendiów? Może znaleźć miejsca, gdzie artyści mogliby mieszkać i tworzyć? Jeszcze nie wiem. Na razie wiem tylko, że to coś, o czym trzeba rozmawiać.

Czy taki pomysł na utrzymywanie artystów przez miasto, to nie jest trochę wchodzenie w niebezpieczny związek?

Na pewno tak. Ale podobnie niebezpieczy jest każdy inny układ finansujący kulturę. A żeby ona istniała jej twórca musi coś jeść. Trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie.

Zbigniew Libera podczas Europejskiego Kongresu Kultury powiedział, że artyści sami dadzą sobie radę. Co ty na to

?

Zbigniew Libera ma to szczęście, że na początku swojej kariery znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, dzięki czemu dziś na siebie zarabia i przede wszystkim ma czas by tworzyć dalej. Oczywiście, że są twórcy, którzy sobie dadzą radę. Ale tych jest garstka. A świata kultury nie może tworzyć kilka nazwisk. Niestety, jest wielu twórców ze wspomnianym wieloletnim kredytem i innymi problemami, którzy swoją pracę artystyczną wykonują najczęściej po dniu cieżkiej pracy, gdy zarobili już na bułkę i czynsz. Ja, żeby móc pracować artystycznie, nie śpię nocami. Jestem już bardzo zmęczona, dlatego chciałabym, żeby coś wreszcie się zmieniło.

Jedno  z twoich korekcyjnych zdjęć zawiśnie na drzwiach Fundacji Archiwum Fotografii. Przedstawia siłacza. Pokazujesz siłę sztuki, czy własne życzenie, żeby była silna?

Siłacz oznacza, że sztuka jest silna, a kultura się liczy. To zresztą jeden z oficjalnie wniosków wspomnianego przez ciebie Europejskiego Kongresu Kultury. By miała moc, musimy dać jej szansę. Korektą miasta, która mi się marzy jest szansa dla kultury.

Podczas 2 dni 23 i 24 września w FAF odbędzie się wystawa zdjęć Zofii Chomętowskiej galerii Fundacji Archiwum Fotografii. Zdjęcie, które wybrała Karolina Breguła można znaleźć w 7 punktach Warszawy. Mapka z miejscami do pobrania na stronie http://www.archeologiafotografii.pl.

"Rz": Przechodząc koło Chłodnej 25 zobaczyłam jedno ze zdjęć warszawskiej fotografki Zofii Chomętowskiej. Powiesz mi, co ono tam robi?

To pytanie, które ja powinnam zadać tobie. Umieściłam fotografie z archiwum Chomętowskiej w różnych miejscach Warszawy z nadzieją, że wywołają w przechodniach refleksję na temat miasta. Potem pytałam ich, co myślą, jakie są ich reakcje na te ogromne fotografie. Sprawdzałam, czy rzeczywiście są one korekcyjne.

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla