Piosenki Wojciecha Młynarskiego w nowych wersjach

Teksty Wojciecha Młynarskiego o życiu w PRL brzmią aktualnie. Także gdy śpiewają je młodsi wykonawcy

Publikacja: 15.01.2012 17:34

Piosenki Wojciecha Młynarskiego "NIEDZIELA NA GŁÓWNYM", Luna Music, 2011

Piosenki Wojciecha Młynarskiego "NIEDZIELA NA GŁÓWNYM", Luna Music, 2011

Foto: materiały prasowe

Tę galę urządzono Młynarskiemu na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, gdy stuknęła mu sześćdziesiątka. Dziesięć lat później, z okazji 70. urodzin, wydobyto jej nagranie, by wydać na płycie. Można więc powiedzieć, że otrzymaliśmy towar podwójnie rewitalizowany, ale wciąż zadziwiająco świeży.

Był mistrzem obserwacji PRL-owskiej codzienności, bezlitośnie wychwytywał jej absurdy, podpatrywał ludzkie typy oraz marzenia śnione w M-3. W nowej rzeczywistości – po 1989 roku – nie do końca się odnalazł, także dlatego że finezyjny, aluzyjny dowcip, któremu hołdował, wyszedł z mody.

A jednak im starsze są jego dawne piosenki, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że wciąż pokazują prawdziwych ludzi i ich życie. Czyż nadal nie podróżuje z nami pociągiem beznadziejnie zakochany młodzieniec, używający słówka "bynajmniej"? A czy nie zdarza się dzisiaj, że polska miłość wciąż "kuchennymi schodami z dzieckiem ucieka do mamy"?

Na wydanej obecnie płycie "Niedziela na Głównym" piosenki Młynarskiego śpiewają inni wykonawcy, a także jego przyjaciele: Krystyna Janda, Marian Opania, Michał Bajor. Dominują jednak ci młodsi, wychowani w Studio Buffo. Sam bohater przypomniany został dawnym nagraniem tytułowego utworu. Ponieważ jednak w galowym koncercie wrocławskim w finale pojawił się na scenie, więc i teraz kończy płytę swoimi nowymi piosenkami pisanymi z większym dystansem wobec mijającego życia.

Kiedy Młynarski zaczyna śpiewać, mimowolnie interpretacje innych artystów porównujemy ze sposobem, w jakim sam autor traktuje własne teksty. Z tej konfrontacji zwycięsko wychodzą ci, którzy potrafią – tak jak on – być naturalni i szczerzy: Barbara Melzer w "Lubię wrony", Katarzyna Groniec w "Polskiej miłości" czy Zbigniew Zamachowski w "Bynajmniej". Gdy zaś autor aranżacji Janusz Stokłosa oraz reżyser koncertu Janusz Józefowicz zmieniają "Światowe życie" w numer musicalowy dla zespołu Studia Buffo, z tej piosenki ulatuje ironiczny humor decydujący o jej wartości.

A przecież tekst "Światowego życia" jest również niesłychanie aktualny, bo na dzisiejszych bankietach – tak jak i w latach 60. – nie brakuje osobników delektujących się kanapkami za "pięć czterdzieści". Takie przyjęcia mają dziś charakter biznesowy, w Warszawie nie ma już Dworca Głównego, jest zaś Port Lotniczy Fryderyka Chopina, ale w ciągu prawie półwiecza, jakie minęło od napisania owych tekstów, ludzie zbytnio się nie zmienili.

Tę galę urządzono Młynarskiemu na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, gdy stuknęła mu sześćdziesiątka. Dziesięć lat później, z okazji 70. urodzin, wydobyto jej nagranie, by wydać na płycie. Można więc powiedzieć, że otrzymaliśmy towar podwójnie rewitalizowany, ale wciąż zadziwiająco świeży.

Był mistrzem obserwacji PRL-owskiej codzienności, bezlitośnie wychwytywał jej absurdy, podpatrywał ludzkie typy oraz marzenia śnione w M-3. W nowej rzeczywistości – po 1989 roku – nie do końca się odnalazł, także dlatego że finezyjny, aluzyjny dowcip, któremu hołdował, wyszedł z mody.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"