Reklama
Rozwiń

Tęsknota za brytyjskością

Zawarty dokładnie rok temu ślub księcia Williama z Kate Middleton był czasem, gdy monarchia jednoczyła naród

Publikacja: 29.04.2012 01:01

Tęsknota za brytyjskością

Foto: AFP

29 kwietnia 2012 mija rok od ślubu księcia Williama z Kate Middleton. Przypominamy

tekst, jaki ukazał się wówczas w tygodniku Uważam Rze

Aż 1900 zaproszonych gości, w tym 60 głów państw, szklana kareta z 18 końmi, 17 rodzajów kwiatów, osiem tysięcy dziennikarzy, dziesięciometrowy tort owocowy z 16 warstwami kremu i lukru oraz kilka tysięcy kanapek na przystawkę – tak  wyglądał 29 kwietnia ślub 28-letniego wnuka Elżbiety II Williama, pilota helikopterów, drugiego w kolejce do tronu Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, oraz jego 29-letniej narzeczonej Catherine (Kate) Middleton, córki milionerów z Leeds, którzy zbili fortunę, prowadząc firmę wysyłkową wyspecjalizowaną w akcesoriach na przyjęcia.

Koszt ślubu: co najmniej 25 milionów funtów. Do Londynu, gdzie para została zaślubiona w Westminster Abbey, przyjechało około 500 tys. entuzjastów monarchii z całego świata. Wśród zaproszonych gości był także, po raz pierwszy w historii, zwierzchnik Kościoła katolickiego w Irlandii. Kardynał Sean Brady wziął udział w anglikańskiej ceremonii, by przypomnieć o tym, że w Irlandii Północnej republikańscy katolicy i probrytyjscy protestanci od dziesięcioleci toczą krwawy konflikt.

Od 1701 r. prawo wyklucza z sukcesji do tronu członków rodziny królewskiej, którzy zawarliby związek małżeński z katolickim partnerem. Ślub był transmitowany na żywo, pałac w Buckingham liczył na miliard widzów przed telewizorami i w Internecie. Wszyscy mieli uczestniczyć w romantycznych uniesieniach kopciuszka i jego księcia, więc 29 kwietnia był dniem wolnym od pracy. Fryzury panny młodej pilnowało czterech stylistów, a szczęśliwych 300 gości, którzy zostali zaproszeni na weselne przyjęcie u ojca pana młodego, księcia Karola, otrzymało „organiczny” posiłek wykreowany przez szwajcarskiego mistrza kuchni Antona Mosimanna, z deserem czekoladowym składającym się z 1700 kruchych ciasteczek i 18 kg czekolady.  Prywatny kanał telewizyjny Lifetime nakręcił film o ponadośmioletnim romansie młodej pary pod tytułem „William And Kate: The Movie”. Według krytyków, był tak ckliwy, że „wykręca palce”. Nie powstrzymało to jednak fanów „Wills” i „Kate” przed obejrzeniem, jak ich ulubieńcy poznali się podczas studiów na prestiżowym Uniwersytecie St Andrews w Szkocji. Ani przed zakupem komiksu oraz kilku innych książek o młodej parze, które trafiły w ostatnich tygodniach do brytyjskich księgarń.

Największy anachronizm XXI wieku

W Londynie malowano trawniki na zielono, a producenci pamiątek zdobili różnorodne przedmioty – od talerzy, ubranek dla psów, po torebki na chorobę lokomocyjną – podobiznami nowożeńców. Eksperci szacują, że Brytyjczycy wydali na gadżety związane ze ślubem stulecia nawet 163 mln funtów.

Wrogowie monarchii ze zgrozą myśleli o tym przepychu, pompie i kiczu na koszt podatników w samym środku kryzysu gospodarczego, który zmusił brytyjski rząd do zaciśnięcia pasa i wprowadzenia rygorystycznego programu oszczędnościowego. „Głupkowaty cyrk” – napisał brytyjski „The Guardian” – „na tle walki o wolność toczącej się w Libii i wybuchających bomb w Afganistanie, od których giną brytyjscy żołnierze”. Z jednej strony oszalały dyktator w bunkrze, z drugiej blichtr i naiwna bajeczka o księciu i jego wybrance z ludu. Dlatego 29 kwietnia do Londynu przybyły również tłumy antyrojalistów ze Szwecji, z Norwegii, Danii, Holandii, Belgii i Hiszpanii, krajów zniewolonych przez dziedziczną monarchię z bożej łaski. W całym mieście urządzali uliczne festyny, by przypomnieć Brytyjczykom, że taniej i lepiej żyje się bez „królewskich darmozjadów”. Na ich czele wiodący brytyjski ateista prof. Richard Dawkins i 36-letni Graham Smith, lider brytyjskich republikanów.

– Dziedziczna monarchia to największy anachronizm XXI wieku.  Potrzebujemy konstytucji i prezydenta jak inne kraje. Dlaczego mamy łożyć na luksusowe życie kilku dobrze urodzonych? – pieni się Smith, który poświęcił życie walce z konstytucyjną monarchią w Europie. Protestować przeciwko zaślubinom Williama i Kate chciał przy pomocy jajek, którymi zamierzał obrzucić ślubną karocę, oraz darmowego piwa. – Większość ludzi ma gdzieś ten cały ślub. Chcą się po prostu dobrze bawić i my im to zapewnimy – przekonuje. Według niego, od chwili, gdy William i Kate ogłosili swe zaręczyny w listopadzie, liczba członków w Republican, głównej partii republikańskiej na wyspach, wzrosła o 50 proc. Partia liczy ich dziś aż 14 tysięcy osób. – Wszędzie tam, gdzie istnieje dziedziczna monarchia, ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę z tego, że to przeżytek z minionych epok, niepasujący do dzisiejszego świata – mówi także szwedzka antyrojalistka Helena Tolvhed. W Szwecji liczba wrogów monarchii wzrosła w ostatnich latach dwukrotnie.

Generacja ekscentryków

Co najbardziej przeszkadza wrogom Jej Królewskiej Mości? Koszt utrzymania monarchii, która już dawno straciła swój blask i dzięki wybrykom potomstwa królowej Elżbiety II także szacunek.

Firma Windsor wraz z dziewięcioma zamkami i 1200 pracownikami, od kamerdynera po pokojówkę, kosztuje brytyjskich podatników 38,2 miliona funtów rocznie. W zamian za to jej członkowie dostarczają brytyjskim brukowcom niekończący się strumień skandali. Następca tronu 62-letni książę Karol rozmawia z roślinami, je wyłącznie organiczne warzywa i zszokował Brytyjczyków dziwnymi fantazjami erotycznymi, kiedy wyznał swej kochance, a obecnej żonie Camilli Parker-Bowles, że „chciałby być jej tamponem”.

Ujawnił się także jako przyjaciel islamu i zaczął zabiegać o to, by zmieniono jego tytuł z defender of the faith (obrońcy jednej wiary) na defender of faith (obrońcy wiary jako takiej).  książę Phillip, małżonek Elżbiety II i miłośnik whisky, robi wrażenie będącego ciągle na rauszu i słynie z co najmniej osobliwego poczucia humoru. Na pytanie rozgłośni BBC o przypadłości swej żony odpowiedział: – Moja żona pierdzi jak stary koń.

Kksiążę Andrew, drugi syn królowej i księcia Filipa, który pełni w imieniu rządu funkcję ambasadora brytyjskiego biznesu za granicą, ma skłonności do wątpliwych kontaktów. Wytyka mu się zażyłą przyjaźń z synem Muammara Kaddafiego oraz amerykańskim biznesmenem Jeffrey’em Epsteinem, skazanym kilka lata temu za sutenerstwo nieletniej prostytutki.

Jego była małżonka Sarah Ferguson jest uzależniona od zakupów i wplątała się w kilka afer korupcyjnych. Przyznała się też, że w celu zdobycia pieniędzy sypiała z bogatymi szejkami w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Młodszy brat Williama, Harry, na jednej z imprez paradował w hitlerowskim mundurze ze swastyką na ramieniu. Na tę generację niezdyscyplinowanych ekscentryków liczą wrogowie monarchii. Kanada i Australia, członkowie Commonwealthu, już zapowiedziały, że z niego wystąpią, jeśli książę Karol przejmie tron.

Tradycja i ciągłość


Brytyjczycy jednak, mimo żenujących wybryków swoich książąt i księżniczek, wciąż są przywiązani do monarchii. A ślub Williama i Kate, tak jak w 1981 r. zaślubiny Karola z Dianą Spencer, wywołuje u nich przede wszystkim poczucie dumy i przynależności narodowej oparte na ponadtysiącletniej tradycji.

W kraju, który został zalany przez miliony imigrantów z Indii, Pakistanu i krajów arabskich, w  którym poprawność polityczna wytrzebiła resztki patriotyzmu, rodzina królewska jest ostatnią ostoją brytyjskości. Oprócz niej zostały tylko budki telefoniczne, autobusy i taksówki. Korona jednoczy Brytyjczyków, bez względu na pochodzenie, wykształcenie czy wyznanie. Zapewnia ciągłość w niespokojnych czasach. Według sondaży, 76 proc. Brytyjczyków jest za zachowaniem monarchii, a 78 proc. chce, by William przejął tron po Elżbiecie II, która na tle zmieniających się ministrów i premierów przetrwała wszystkie próby: upadek imperium, kryzys sueski, masowe strajki w latach 80., recesję.

Zapewne kraj mógłby mieć prezydenta, wybranego w wyborach powszechnych. Nie byłby on jednak przedstawicielem całego narodu, tylko tej części, która go wybrała, a jego kadencja skończyłaby się po zaledwie kilku latach. Nie byłby też politycznie neutralny. Parlament utożsamia życie publiczne z polem walki, monarchia z rodzinnym kręgiem. Zdaniem rojalistów, monarcha to ikona, której nie jest w stanie zastąpić zwykły polityk, bo nie utożsamia historii narodu, wszystkich jego wad i zalet. „Monarchia i brytyjskość idą ręka w rękę. Teraz bardziej niż kiedykolwiek” – cytuje niemiecki tygodnik „Der Spiegel” brytyjskiego historyka Tristana Hunta. Dlatego próby reformy monarchii, m.in. przez dopuszczenie kobiet i katolików do tronu, spełzły na niczym. – Monarchia, która rezygnuje z tradycji, przestaje mieć sens – tłumaczy historyk Martin Farr. Brytyjski premier David Cameron przed laty jako 14-latek nocował na ulicach Londynu, by nie przegapić ślubu Karola z Dianą.

Tak wielkie emocje wywoływała ta ceremonia. Był to show, pełen kiczu, oddalony od życiowych realiów. Ale czy trzeba się nieustannie zajmować wojną domową na Wybrzeżu Kości Słoniowej albo walką z islamskim terroryzmem? I czy nie lepiej zachwycać się Williamem i Kate niż Kaziem i Isabel bądź innymi miernotami polskiego życia publicznego? Poprzedni królewski ślub skończył się rozwodem i nikt poważnie nie wierzy w bajki o wiecznej szczęśliwości. Ale to nie oznacza, że nie można  choćby na jeden dzień zapomnieć o często przygnębiającej rzeczywistości.

Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem