Reklama
Rozwiń

Norah Jones śpiewa o czterech pękniętych sercach

„Little Broken Hearts”, nowa płyta amerykańskiej wokalistki, wpisuje ją w modny ostatnio nurt retro

Publikacja: 05.05.2012 10:12

Norah Jones śpiewa o czterech pękniętych sercach

Foto: materiały prasowe

Historię powstania tego albumu trzeba zacząć jak bajkę: dawno, dawno temu była piosenkarka, która odnosiła jeszcze większe sukcesy niż teraz Adele. Jej debiutancka płyta „Come Away With Me" z 2002 r. sprzedała się w 22 mln egzemplarzy. Zdobyła pięć Grammy, dała początek smooth jazzowi i rozpoczęła modę na młode wokalistki.

Zobacz na Empik.rp.pl

Trzeba tak zacząć, bo dla młodych fanów Norah Jones to prehistoria! Ostatnie lata zaś nie były dla niej bajką, choćby dlatego, że gdy ktoś zaczyna z najwyższego pułapu, nawet nieco słabsza sprzedaż kolejnych płyt jest traktowana jako porażka.

Nie wiodło się jej też w życiu uczuciowym. Norah Jones rozstała się ze swoim chłopakiem, basistą Lee Alexandrem, z którym odniosła artystyczny sukces. Dlatego duże nadzieje pokłada we współpracy z jednym z najbardziej wziętych producentów ostatniej dekady – Danger Mouse'em, współpracownikiem Jaya-Z, Becka i The Black Keys. Ma on też realizować najnowszy album U2.

Spotkali się w 2008 r., kiedy Mouse przygotowywał „Rome", swą autorską płytę inspirowaną ulubionymi włoskimi filmami. Jones zaśpiewała na niej trzy ballady. Teraz w albumie „Little Broken Hearts" jej liryzm podszyty jest jeszcze większą melancholią, bo płyta stanowi smutną pointę kolejnego rozstania, jakie zdarzyło się wokalistce wkrótce po nagraniu krążka „The Fall" w 2009 r. Smutek podkreślają aranżacje w stylu retro.

Album jest dobry, choć nie przebija tych pierwszych dwóch. Przynosi za to wielki przebój – „4 Broken Hearts". Dźwięki gitary na przemian ostro tną powietrze lub łkają wraz z żeńskim chórkiem w stylu country. Norah przejmująco śpiewa o tym, jak to jest, gdy ukochany próbuje szukać szczęścia z inną kobietą. Jones bilansuje miłosny dramat: cztery pęknięte serca.

Pozostałych kompozycji słucha się trochę jak piosenek Becka, trochę jak płyt wyciągniętych z płytoteki rodziców, a nawet dziadków. „Good Morning" zaczyna się niczym muzyka Fleet Foxes. Gitary grają delikatnie, katarynkowo, właściwie słychać ich echa ginące w fali instrumentów smyczkowych.

W dynamicznym „Say Goodbye" Norah śpiewa dziewczęcym głosem, jakby skandowała podwórkową wyliczankę, a przecież opowiada nam o rozstaniu. Nie daje szansy na uśmiech ballada „Little Broken Hearts" z psychodeliczną linią syntezatora. „She's 22" to blues na pożegnanie, nasycony szczegółami romansu ukochanego, który wybrał młodszą. Najbardziej odbiega od poprzedniej stylistyki muzyki Nory „After The Fall", minimalistyczne, a jednocześnie transowe.

Finałowe „All A Dream" ma siłę basu Paula McCartneya. Jones nie ukrywała zresztą, że podczas sesji nagraniowej słuchała Beatlesów. Jak na córkę ich przyjaciela i mistrza Raviego Shankara przystało, dodała do piosenki hinduski motyw.

Historię powstania tego albumu trzeba zacząć jak bajkę: dawno, dawno temu była piosenkarka, która odnosiła jeszcze większe sukcesy niż teraz Adele. Jej debiutancka płyta „Come Away With Me" z 2002 r. sprzedała się w 22 mln egzemplarzy. Zdobyła pięć Grammy, dała początek smooth jazzowi i rozpoczęła modę na młode wokalistki.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem