W drugim dniu Warszawskiego Festiwalu Skrzyżowanie Kultur można było usłyszeć Ayarkhaan, trio śpiewaczek z Jakucji przedstawiających muzykę regionu północno-wschodniej Azji oraz gruziński chór Rustavi.
Koncert Ayarkhaan najlepiej określić mianem mistycznego spektaklu. To co można było usłyszeć wymyka się bowiem z jakichkolwiek kategorii znanych z muzyki europejskiej. Przy użyciu wyłącznie własnego głosu oraz drumli, artystki stworzyły widowisko, które przenosiło słuchacza do odległej Jakucji, cofało do regionów „nieskażonych" cywilizacją, ani nawet wiejskim folklorem. Ze sceny dochodziły barwne gardłowe dźwięki, rytmiczne odgłosy zastępujące tradycyjne bębny, imitacje szumu wiatru, zwierzęcych dźwięków oraz niepokojący, transowy dźwięk drumli, której obsługa nie przeszkadzała w dalszym śpiewie. Dźwięczny, różnorodny kolaż sprawiał wrażeń jakby nie znał kompozycji, jakby do muzyków nie dotarło pojęcie utworu, a jedynie zbiorowej improwizacji. Wbrew pozorom każde wykonanie było zaplanowane z zegarmistrzowską precyzją. Każda z artystek wiedziała co w którym momencie dodać, kiedy sięgnąć po instrument, a całość tworzyła historie mieszające kwestie ontologiczne i mitologię z elementami zwracającymi się w stronę ludowości oraz pierwotności uosobionej w tej muzyce natury.
W utworach często pojawiały się dźwięki kojarzące się z koniem, charakterystycznym symbolem azjatyckich stepów reprezentującym duszę i wolność. Parskanie, rżenie, odgłos biegu w innym kontekście mógłby bawić, w tym był monumentalny, momentami wręcz porażający. Charakterystyczne były i motywy czerpiące z muzyki szamańskiej, mającej przecież wywołać trans i odłączenie od materialnego świata. Ważnym elementem składowym tej misternej konstrukcji był też ubiór śpiewaczek. Mające na sobie tradycyjne stroje, przypominające trochę stylistykę indiańską, przyozdobione futrem i licznymi dodatkami z metali szlachetnych, stwarzały wrażenie kapłanek. Aż zdziwienie brało, gdy po koncercie ot tak po prostu zeszły do swojego boksu, zamiast rozpłynąć się we mgle.
O ile ta bardziej znana odsłona muzyki orientalnej, w której rozbrzmiewają egzotyczne instrumenty perkusyjne i strunowe oraz flety, może prowadzić nas do pytania o kierunek muzyki współczesnej i tego, co słuchamy na co dzień, tak muzyka tria Ayarkhaan sięga znacznie głębiej. Jak głęboko, może odpowiedzieć sobie już tylko słuchacz sam w sobie. Polecam jednak poczekać na moment, gdy grupa ponownie zawita w Polsce, bo ich utwory słuchane z płyty nie brzmią nawet w ćwierci tak dobrze, jak ze sceny.