Futurystyczny wymiar wojny

Gry wideo, równie często jak film, sięgają do bliskiej lub odległej przyszłości, aby opowiedzieć wojenną historię w cybernetycznych realiach. Sprawdzamy jak wygląda futurystyczny konflikt w Call of Duty: Black Ops 2 oraz Halo 4.

Publikacja: 01.12.2012 00:20

Halo 4

Halo 4

Foto: materiały prasowe

Red

Call of Duty: Black Ops 2

Ta wojenna seria jest świadectwem tego, że „kino akcji" przyjmuje się równie dobrze na srebrnym ekranie, co na monitorach. Chociaż w przypadku kina coraz rzadziej mamy do czynienia z dopracowanymi, wciągającymi filmami, a Call of Duty z roku na rok bije rekordy popularności i w pierwszych tygodniach sprzedaży rozchodzi się w ilościach sięgających po kilkanaście milionów egzemplarzy (przebijając tym samym największe superprodukcje pokroju „Avatara" czy „Avengersów") . Swój sukces seria zawdzięcza nie tylko wojennej tematyce, ale też pewnej stałości. Kolejne jej części nie proponują  zbyt wielu zmian, skupiają się głównie na nowym scenariuszu, który pozwala przeżyć zwartą, emocjonującą przygodę, oraz na nowych typach żołnierskiego ekwipunku. I to właśnie z tego powodu wielu graczy sięga po sequele Call of Duty. Każda nowa część przyzwyczaiła nas do pewnego, wysokiego poziomu jakość - ale czy snuta w Black Ops 2 opowieść jest faktycznie warta zachodu?

Zobacz galerię zdjęć

Przenosimy się do roku 2025 i wcielamy się w komandosa z amerykańskich spec-oddziałów Seal  - Davida Masona. Jest jednym z najlepszych ludzi do zadań specjalnych, a przy okazji synem bohatera pierwszej części Black Ops, także również komandosa. Jak wygląda wizja świata za 13 lat? Technologiczne nowinki podziwiamy głównie na polu wojny, bo zamknięta struktura świata nie pozwala go zwiedzać – krążymy głównie między kwaterą Seals, a różnymi zakątkami świata. Naszym celem jest Raul Menendez, boss narkotykowy z Nikaragui, który stworzył populistyczną organizację „Cordis Die" i pragnie skłócić światowe potęgi doprowadzając do wojny totalnej i zmiany układów tak politycznych, jak i ekonomicznych.

Futurystyczne banały

Szybko okazuje się, że fabuła jest znacznie bardziej skomplikowana. Część gry to wspomnienia starego komandosa, który przybliża nam czemu Menendez jeszcze w latach '80 był na celowniku USA, a dzięki retrospekcyjnym misjom samodzielnie poznajemy te historie. Większość czasu spędzamy jednak w 2025 roku, zajmujemy się ciągłym poszukiwaniem wymykającego się i sprawiającego wrażenie nieśmiertelnego bossa, a przede wszystkim poznajemy tajemnice jego diabolicznego planu, sami stając się jego częścią.

Problem Black Ops 2 polega jednak na tym, że twórcy posunęli się do licznych absurdów, które bardzo psują odbiór fabuły. Raz bierzemy udział w wojnie totalnej, zostajemy przytłoczeni nadmiarem i rozmachem rozgrywających się wydarzeń czy uczestniczymy w tak kuriozalnych akcjach jak... kawaleryjska szarża na czołgi. Z karabinem w ręku oczywiście. Równie nieciekawe i mało wiarygodne jest przedstawienie Seals oraz dowództwa amerykańskiej armii jako pozornie inteligentnych i świetnie przygotowanych do walki, ale tak naprawdę porywczych, podejmujących nieprzemyślane, brawurowe decyzje.  Nie pada także sensowne wyjaśnienie czemu główny antagonista posiada tak gigantyczne wpływy, a do tego motyw jego działania jest, przy całej w swojej tragiczności, śmieszny.

Arsenał przyszłej dekady

Jeśli ktoś nie ma jednak zamiaru przejmować się dziurami i niedorzecznościami scenariusza, może bez przeszkód rozkoszować się tym, co w Call of Duty najlepsze – strzelaniem. Arsenał żołnierza nie różni się przesadnie od tego, który znamy z innych gier, ale nie zabrakło oczywiście kilku pożytecznych modyfikacji. Mamy celowniki pozwalające na dostrzeżenie przeciwników w trudnych warunkach, naręczne wyrzutnie granatów, pociski paraliżujące elektroniczne urządzenia wroga, kombinezon zbliżający nas do poziomu niewidzialności, a także latające bojowy drony, czy obdarzone sztuczną inteligencją jednostki ofensywne. Oprócz tego główny bohater posiada naręczny panel, pozwalający nie tylko na kontakt ze sztabem, ale i korzystanie czy hackowanie wskazanych przez grę urządzeń. Nowe „zabawki" to ważny element gry, a do tego twórcy, po raz pierwszy w historii, pozwalają nam precyzyjnie dobierać ekwipunek przed każdą misją. Ogółem wizja bliskiej przyszłości w Black Ops 2 to przede wszystkim technologia ułatwiająca identyfikację i namierzenie wroga, bardzo obfite wyposażenie każdego żołnierza oraz bezzałogowe pojazdy mające (teoretycznie) wykonywać brudną robotę za nas.

Na szczęście gra nie jest wcale przytłoczona technologicznymi nowinkami, nie korzystamy z nich na każdym kroku, a niektóre pojawią się w grze tylko raz. Można nawet odnieść wrażenie, że momentami jest ich za mało. Efektem tego jest szybsze tempo gry. Dla pewnego balansu zostały dodane poboczne scenariusze Strike Force, w których na chwilę przestajemy zajmować się Menendezem i uczestniczymy w krótkich, specjalistycznych operacjach dowodząc większym oddziałem i samodzielnie sterując dronami.

Podczas rozgrywki walczymy głównie w egzotycznych zakątkach globu - w Afganistanie, Angoli, Panamie, Jemenie, na Haiti czy fikcyjnej, luksusowej wyspie Colossus na Kajmanach. Każda lokacja ma swoją specyfikę, nie odczuwa się, że odwiedzamy bliźniaczo podobne miejsca. Pomimo tego gra wydaje się być dosyć nierówna. Niektóre misje zachwycają i projektem, i scenariuszem, a inne nudzą albo frustrują powtarzalnością zadań czy brakiem ważnych detali.

Wojna sieciowa

Dla niektórych graczy esencją Call of Duty jest rozgrywka wieloosobowa. Black Ops 2 dostarcza pod tym względem zabawy na tygodnie. Dostępnych jest sporo świetnie zaprojektowanych map i różnorodne tryby, od wybijania się w małych i dużych drużynach, po zajmowanie wyznaczonych stref. Postępy, nawet najmniejsze, przekładają się na punkty za które odblokowujemy bronie, dodatki i umiejętności, żeby zbudować własną postać żołnierza. Wybór „części składowych" jest ogromny, dobieramy je jak klocki próbując czy bardziej pasuje nam postać szybka, niewidoczna dla radarów czy grubo uzbrojona, wykrywająca wrogów w okolicy i zadająca duże obrażenia. Rozgrywka sieciowa będzie jednak sporym problemem dla nowicjuszy. Przeciwnicy nie dają nam żadnych szans, bo najczęściej posiadają rozwinięte postacie dysponujące mocnymi, szybkostrzelnymi karabinami, które pozbawiają nas życia w sekundę. Multiplayer to zabawa głównie dla wyg i wytrwałych graczy.

Call of Duty: Black Ops 2 jest zdecydowanie grą na wysokim poziomie, ale nierówna kampania to wyraźne obniżenie poprzeczki w stosunku do poprzednich części. Zasługuje co najwyżej na  szkolne 4 . Grę zdecydowanie ratuje jak zawsze wciągający tryb gry wieloosobowej i nowe podejście do rozwoju naszej postaci. Miłośnicy tematów militarnych, jak i osoby sympatyzujące z serią, powinny się na nią skusić.

Platforma: PC, X360, PS3

Wydawca: LEM

Ocena: 5-/6

Halo 4

Każdy sprzęt do grania posiada charakterystyczne dla siebie, kojarzone z nim gry. Dla konsoli Xbox 360 jedną ze sztandarowych produkcji jest Halo – połączenie strzelaniny ze space operą, tytuł dla posiadaczy wspomnianej konsoli wręcz święty. Za jego popularnością stoi zarówno postać głównego bohatera, charakterystycznego szlachetnego wojownika w zielonym pancerzu, oryginalne realia science-fiction, jak i bardzo złożona fabuła, tworząca spójną historię dla uniwersum gry, a także zręcznościowy tryb gry wieloosobowej.

Niezależnie czy znamy długą i lekko zawiłą fabułę wcześniejszych części Halo czy gramy w nie pierwszy raz, zostaniemy przytłoczeniu fabularnym rozmachem. Bardzo liczne sekwencje filmowe wprowadzają świetną, filmową atmosferę i pozwalają nam poczuć, że zwykłe czynności są tak naprawdę ważne. Co robimy? Na początku budzimy się z hibernacji zagubieni w galaktyce i z pomocą osobistej sztucznej inteligencji – Cortany – próbujemy rozeznać się w sytuacji. Ta okazuje się niespecjalnie ciekawa, bo nie mamy kontaktu z sojuszniczymi wojskami i szybko trafiamy na wrogich kosmitów, zwanych Sprzymierzonymi. Sięgamy po nasz arsenał i odpieramy ich ataki, po czym wykonujemy zlecane przez Cortanę misje, aby wydostać się z kolejnych, trudnych sytuacji. Fabularnie Halo 4 jest pierwszą okazją do lepszego poznania Master Chiefa, czyli głównego bohatera, który wcześniej wydawał się bardziej „narzędziem", a teraz w końcu stoi na pierwszym planie.

Poważna walka

Obserwując akcję z perspektywy pierwszej osoby zajmuje się przed wszystkim robieniem użytku z naszej broni. Do dyspozycji nie mamy pełnego arsenału, a to co trafi nam się pod ręką. Standardowo korzystamy z lekko futurystycznego karabinu i dosyć zwyczajnego pistoletu oraz granatów. Arsenał ludzki dostarcza nam także inne wersje karabinów, w tym snajperskie, ale najczęściej korzystamy także z broni kosmitów, będącej w pewnym stopniu odbiciem typowego arsenału ludzi. Podczas walki wspomagamy się także umiejętnościami specjalnymi – odbijającą pociski tarczą, hologramem, plecakiem odrzutowym czy termowizją.

Przebieg starć może nie odpowiadać wszystkim miłośnikom strzelanin, a zwłaszcza tym, którzy przywykli do „pecetowego" modelu strzelania czy gier typu Call of Duty. Przeciwnicy są w większości silnie opancerzeni i czasami trzeba poświęcić prawie cały magazynek na 1-2 wrogów. Rozczarowuje zwłaszcza moc karabinów z celownikiem snajperskim, które w trybie kampanii są mało nieprzydatne. Zabawa mocno się rozkręca, gdy w końcu przyzwyczaimy się do tego modelu walki, zaczniemy grać bardziej dynamicznie i ekspansywnie, korzystając takżę z uderzeń kolbą od broni. Ciekawe są również momenty w których korzystamy ze stacjonarnych dział albo pojazdów. W Halo 4 mamy bowiem okazję siąść za sterami jeepów, czołgu, mechów czy pojazdów kosmitów.

Jednak ta gra nie byłaby tak wspaniała, gdyby kolejnych starć nie wypełniała i świetna opowieść, i zapierające dech w piersiach otoczenie. Chociaż grafika w Halo 4 nie próbuje zbliżyć się do fotorealizmu, jej jakość, ale przede wszystkim projekty poziomów, są znakomite. Podziwiamy ciekawą wizję odległej przeszłości, nieraz zupełnie oderwane od naszej rzeczywistości projekty budynków czy wnętrza statków. Poczucie monumentalności buduje także poważna fabuła, nagromadzenie różnych, najczęściej dramatycznych wydarzeń związanych z sytuacją bohatera gry czy innych ziemskich sojuszniczych żołnierzy. Warto wspomnieć, że Halo 4 jest pierwszą grą z serii, która doczekała się rozbudowanej polskiej wersji językowej – czyli z dubbingiem. Tu pojawia się jednak pewien kłopot. O ile proste zwroty i zdania są przetłumaczone bez zarzutu, tak tłumaczom nie udało się poprawnie przełożyć tej bardziej skomplikowanej, fabularnej treści. Klasycznie już kwestią kontrowersyjną jest dubbing. Chociaż został wykonany na wysokim poziomie, jego obecność w grach (jak i filmach) akcji nadal nie jest zawsze mile widziana.

Sieciowe boje

Oprócz długiej kampanii, mnóstwo rozrywki dostarcza także tryb Infinity. Znajdziemy tam zarówno klasyczne gry multiplayer, tryb Spartan Ops, będący dodatkową kampanią dla jednego lub kilku współpracujących ze sobą graczy, oraz edytor poziomów.

Jako osoba, która niespecjalnie przepada za dynamicznymi strzelaninamy na konsolach, a zwłaszcza ich trybami multiplayer (głównie z powodu przyzwyczajenia do sterowania myszką), byłem bardzo zaskoczony intuicyjnością i prostotą Halo 4. W szybkich, drużynowych rozgrywkach, przypominających starego Quake'a 3, nie liczy się wcale wielkie doświadczenie i świetna obsługa pada. Mapy do starć wieloosobowych są przejrzyste, więc nie trzeba uczyć się misternego rozkładu pomieszczeń. Świetny jest również balans gry, który pozwala na tworzenie własnych postaci z konkretnym uzbrojeniem, ale nie daje weteranom dużej przewagi nad nowicjuszami. Nie musimy spędzać kilku godzin, żeby odblokować przyzwoite bronie. Poza tym sprzęt przejmujemy także od wrogów, zamawiamy ze sztabu czy podłączamy się do ekipy prowadzącej jeepa za karabinem albo czołg. Zabawa gwarantowana.

Halo 4 to idealny przykład tego jak powinna wyglądać growa superprodukcja. Dostajemy monumentalny, dopracowany i oryginalny świat oraz solidną opowieść, co prawda w wielu punktach sztampową, ale i tak  z przyjemnością ją poznajemy. Całość wieńczy dodatkowa kampania z trybem kooperacji oraz znakomity, niezbyt rozbudowany, ale świetnie relaksujący multiplayers.

Platforma: X360

Wydawca: Microsoft Studios

Ocena: 5 /6

Call of Duty: Black Ops 2

Ta wojenna seria jest świadectwem tego, że „kino akcji" przyjmuje się równie dobrze na srebrnym ekranie, co na monitorach. Chociaż w przypadku kina coraz rzadziej mamy do czynienia z dopracowanymi, wciągającymi filmami, a Call of Duty z roku na rok bije rekordy popularności i w pierwszych tygodniach sprzedaży rozchodzi się w ilościach sięgających po kilkanaście milionów egzemplarzy (przebijając tym samym największe superprodukcje pokroju „Avatara" czy „Avengersów") . Swój sukces seria zawdzięcza nie tylko wojennej tematyce, ale też pewnej stałości. Kolejne jej części nie proponują  zbyt wielu zmian, skupiają się głównie na nowym scenariuszu, który pozwala przeżyć zwartą, emocjonującą przygodę, oraz na nowych typach żołnierskiego ekwipunku. I to właśnie z tego powodu wielu graczy sięga po sequele Call of Duty. Każda nowa część przyzwyczaiła nas do pewnego, wysokiego poziomu jakość - ale czy snuta w Black Ops 2 opowieść jest faktycznie warta zachodu?

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"