Dwudziestokilkuletni muzycy wybrali wyjątkową ścieżkę kariery. Zwlekali z wydaniem debiutanckiego albumu, podsycając co jakiś czas apetyty rzeszy fanów znakomitymi singlami i energetycznymi koncertami.
Sporo zawdzięczają sympatii dziennikarzy radiowej Trójki. Dzięki niej utwory Kampu! były znane nie tylko szperaczom muzycznych blogów i portali. Gdyby wszakże promowano słaby zespół, słuchacze szybko zorientowaliby się, że próbuje się im wciskać tandetę. Jest wręcz przeciwnie. Dawno nie było takiej perły w polskiej muzyce popowej. Muzycy inteligentnie czerpią z klasyki muzyki tanecznej i zręcznie poruszają się w najnowszych gatunkach.
Plotki o wydaniu debiutanckiego albumu pojawiały się już dwa lata temu. Ktoś powie, że stracili na świeżości, ale to tylko część prawdy. Rok temu płyta Kamp! stałaby się muzycznym wydarzeniem, ale na dwa tygodnie, może miesiąc. Dobrych debiutów jest w Polsce dużo i mało kto na nie zwraca uwagę. Tymczasem muzycy Kamp! publikują kolejne single w sieci, udostępniając je za darmo, grają wiele koncertów i promują swoje remiksy, jak choćby utworu „Dancing Shoes" Moniki Brodki. (Ich wersja jest w sieci popularniejsza od oryginału.)
Zwłoka wydaje się zatem przemyślana. Kamp! zaistniał w 2009 r. Wtedy ukazał się jego przebój „Breaking a Ghost's Heart", w którym zdefiniowali nowoczesną muzykę disco. Utwór z miejsca stał się punktem obowiązkowym wielu tanecznych imprez. Fakt, że nie znalazł się na debiutanckim krążku, świadczy o tym, że wykonawcy poważnie traktują kolejne projekty. Który młody zespół pozwoliłby sobie na taki ruch?