Reklama

Jimi zza grobu gra non stop

Rodzina Hendrixa wypuściła znakomity album króla gitary „People, Hell and Angels". I od razu zadebiutował na szczycie listy „Billboardu"!

Aktualizacja: 15.03.2013 08:17 Publikacja: 15.03.2013 01:48

Najbardziej zagorzali fani większość tych kompozycji znają pewnie z niezliczonej liczby pirackich albumów i składanek, jednak dla zwykłych słuchaczy, a przetestowałem to na kilku, album może być rewelacją.

Reklama
Reklama

W większości są to nagrania, które powinny się znaleźć na płycie zaplanowanej po „Electric Laydyland", czyli „First Rays of The New Rising Sun". Miał ją wydać drugi po Experience zespół Hendrixa – Band of Gypsys z Billym Coxem i Buddym Milesem. W trzech nagraniach wystąpił też perkusista Mitch Mitchel.

Po lekkiej uwerturze „Earth Blues", w której Hendrix nie używa zbyt wielu przetworników i bawi się delikatnie strunami Stratocastera, zaczyna się prawdziwa hardrockowa burza. „Hear My Train A Comin" przynosi kilkuminutowe, perfekcyjnie i z polotem zagrane solo z echami „Voodoo Chile". „Somewhere" jest bardziej funkowe, zgodnie z późniejszymi upodobaniami mistrza, ale pierwsza solówka następuje już w pierwszych sekundach. Jej rozwinięcie powraca potem jak przebojowy refren.

Jedną z najważniejszych kompozycji na płycie jest „Bleeding Heart" pochodzące z repertuaru Elmore'a Jamesa. Hendrix wykonywał ją często, a wersja, którą zaśpiewał Jimi Morrison – nie oszczędzając wulgaryzmów, żyje na pirackim rynku własną legendą. Tym razem słuchamy Hendrixa niezwykle zrelaksowanego i szkoda, że nieznany wcześniej miks nagle się urywa.

Reklama
Reklama

Fantastyczny jest soulowy duet „Let Me Move You" z Lonnie Longbloodem. Opis na płycie wskazuje, że to Lonnie wykonuje główną partię – wokalną i saksofonu. Każdy, kto jednak wysłucha piosenki, przekona się, że od pierwszej do ostatniej sekundy Jimi gra non stop i to on jest głównym bohaterem nagrania. Lonnie po pięciu minutach muzycznej konkurencji opadł z sił, odpuścił i ostatnie dwie minuty należą do Hendrixa.

Bardziej powściągliwie zachował się, muzykując z wokalistą Albertem Allenem i pianistą Jame Bookerem w „Mojo Man". Gitara gra podkład partii instrumentów dętych i tworzy tajemniczą aurę rytuałów voodoo.

O tym, że „Isabella" niejedno ma oblicze, przekonaliśmy się dzięki innym płytom. „Inside Out" jest warty uwagi ze względu na rzadką w dorobku mistrza partię basu. „Villanova Junction Blues" lepszy jest w wersji z Woodstock. Ale i tak płyta jest największym hitem Jimiego od 1969 r.

plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama