85 lat Barbary Krafftówny

Czy można zastąpić Barbarę Krafftówną inną aktorką? Pytanie wydaje się retoryczne. Oczywiście, że nie można. Nie wiem nawet, czy warto próbować – pisze Jan Bończa-Szabłowski

Aktualizacja: 21.05.2013 17:11 Publikacja: 21.05.2013 17:07

85 lat Barbary Krafftówny

Foto: materiały prasowe

Red

Kobiety z reguły nie lubią jak wytyka im się wiek. Jeśli jednak ma się 85 lat i kondycję taką, jak Barbara Krafftówna przywoływanie daty urodzin to powód do dumy. Z tego słusznego założenia wyszli organizatorzy "Castingu na Krafftównę" czyli gali jubileuszowej znakomitej aktorki, która w poniedziałkowy wieczór odbyła się w Teatrze Polskim w Warszawie.

Zaczęło się z wielkim rozmachem. Publiczność wypełniająca po brzegi salę usłyszała dźwięki znanej piosenki "My czterej pancerni", a na ekranie zobaczyła filmową Honoratkę i Gustlika w czołgu "Rudy". Potem byliśmy świadkami, jak ten czołg w nieco odświeżonej wersji podjechał pod Teatr Polski, wycelował lufę w jego główne wejście. Ze środka wyszła Barbara Krafftówna w blond warkoczach, a czekał na nią z kwiatami wzruszony Franciszek Pieczka. Oboje już w strojach wieczorowych zasiedli potem na honorowych miejscach. Gości powitał inicjator spotkania Krzysztof Szuster, który nie wiedzieć czemu zajmował przez cały czas miejsce na scenie, a pełną werwy jubilatkę usadził na widowni. Krafftówna pojawiała się co chwila na ekranie komentując pokazywane tam role teatralne i filmowe. A ponieważ dorobek ma imponujący prezentacja trwałą wiele godzin. Materiały dokumentalne ubarwiały wypowiedzi kolegów i przyjaciół artystki. Wiesław Gołas przypomniał o sukcesach "Parad" Potockiego, które w Paryżu na Teatrze Narodów stały się sensacją. Inni artyści mówiąc o fenomenie Krafftówny zwracali uwage na harmonijne połączenie humoru i drapieżnego tragizmu. Barbara Krafftówna przyznała, że największy wpływ na jej artystyczną karierę wywarli Iwo Gall, Kazimierz Dejmek i Erwin Axer.

O Dejmku powiedziała: - Zobaczyłam go, postawnego w butach z cholewami i pomyślałam "Mocny chłop".

Z perspektywy lat przyznała się do lęku wysokości i mówiła, że aby czuła sie komfortowo reżyserzy musieli dokonywać drobnych zmian w swoich inscenizacjach. Jan Kobuszewski przypomniał, jak nosił jubilatkę na rękach, Barbara Wrzesińska, jak Krafftówna dzieliła się z nią praktycznymi radami dotyczącymi wychowania dziecka.

Lucyna Legut z Wybrzeża wspominała, jak na lekcjach dykcji u Iwo Galla wszyscy ćwiczyli, by głoska "i" była ostra jak igła. Przywoływano dziecięce szaleństwa i skakanie z szafy z parasolem, który miał służyć jako spadochron. Były opowieści o obawie przed Fredrą, o epizodzie amerykańskim, który nieoczekiwanie rozciągnął się na kilkanaście lat. W tytułowym castingu na Krafftównę pojawili się artyści w różnym wieku, którzy przypomnieli największe przeboje jubilatki. Byli niestety tak nieszczęśliwie dobrani, że właściwie żadna z wykonawczyń nie dorównywała pierwowzorowi. Objawieniem natomiast okazała się Anna Sroka, która specjalnie dla Krafftówny przypomniała jej ulubione piosenki Edith Piaf.

Zastanawiałem się jednak, czy spektakl w Polskim miał przypomnieć Krafftównę, o której wszyscy pamiętają, czy wypromować mało znanego prowadzącego, który - jak wspomniałem - zamiast usunąć się w cień - zajmował cały czas honorowe miejsce na scenie.

A wracając do tytułu programu "Casting na Krafftównę", spektakl, co było do przewidzenia, wykazał, że Barbara Krafftówna jest nie do podrobienia.

Kobiety z reguły nie lubią jak wytyka im się wiek. Jeśli jednak ma się 85 lat i kondycję taką, jak Barbara Krafftówna przywoływanie daty urodzin to powód do dumy. Z tego słusznego założenia wyszli organizatorzy "Castingu na Krafftównę" czyli gali jubileuszowej znakomitej aktorki, która w poniedziałkowy wieczór odbyła się w Teatrze Polskim w Warszawie.

Zaczęło się z wielkim rozmachem. Publiczność wypełniająca po brzegi salę usłyszała dźwięki znanej piosenki "My czterej pancerni", a na ekranie zobaczyła filmową Honoratkę i Gustlika w czołgu "Rudy". Potem byliśmy świadkami, jak ten czołg w nieco odświeżonej wersji podjechał pod Teatr Polski, wycelował lufę w jego główne wejście. Ze środka wyszła Barbara Krafftówna w blond warkoczach, a czekał na nią z kwiatami wzruszony Franciszek Pieczka. Oboje już w strojach wieczorowych zasiedli potem na honorowych miejscach. Gości powitał inicjator spotkania Krzysztof Szuster, który nie wiedzieć czemu zajmował przez cały czas miejsce na scenie, a pełną werwy jubilatkę usadził na widowni. Krafftówna pojawiała się co chwila na ekranie komentując pokazywane tam role teatralne i filmowe. A ponieważ dorobek ma imponujący prezentacja trwałą wiele godzin. Materiały dokumentalne ubarwiały wypowiedzi kolegów i przyjaciół artystki. Wiesław Gołas przypomniał o sukcesach "Parad" Potockiego, które w Paryżu na Teatrze Narodów stały się sensacją. Inni artyści mówiąc o fenomenie Krafftówny zwracali uwage na harmonijne połączenie humoru i drapieżnego tragizmu. Barbara Krafftówna przyznała, że największy wpływ na jej artystyczną karierę wywarli Iwo Gall, Kazimierz Dejmek i Erwin Axer.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem