Mało komu wiadomo, że spośród ponad 3 tysięcy żyjących w naszym kraju motyli tylko mniej niż jedna dziesiąta to owady latające w pełni słońca, czyli motyle dzienne. Większość to motyle nocne, popularnie zwane ćmami. I chociaż granica między dziennymi a nocnymi motylami nie jest całkiem wyraźna, bo niektóre ćmy latają też w dzień, to jednak pewne różnice są uderzające.
Ale wszystkie te latające istoty łączy jedno - zapotrzebowanie na wodę. Tak drobna istota o dużych w stosunku do rozmiarów korpusu skrzydłach może łatwo wyschnąć, toteż, aby przeżyć, musi mieć jakiś sposób na zatrzymanie wody w organizmie, a nawet jej uzupełnienie.
Większość motyli rozwiązała ewolucyjnie tę kwestię, przenosząc swą egzystencję w mrok nocy, kiedy to nie wysycha się tak łatwo. Ale nawet te nocne, niby zabezpieczone przed utratą wody motyle najliczniej zasiedlają rejony podmokłe.
Zapachowe przynęty
Te nieliczne motyle, które egzystują w dzień, nieustannie za to krzątają się w poszukiwaniu wody. Mokra plama na piasku czy asfalcie potrafi przywabić cały ich tłum. W kielichach kwiatów też szukają przede wszystkim wody.
Zresztą równie dobre jak pachnący kwiatek są dla nich świeże, wilgotne odchody zwierząt i inne tego typu dary natury, dla nas przeważnie ohydne. A że źródła wody i pokarmu znajdują na węch, wabi je mocno wszystko, co mocno wonieje. Nie tylko kwiaty, które pachną, by właśnie zwabić owady, ale równie dobrze oślizła padlina, rozkładające się owoce czy jakakolwiek gnijąca żywność – byle były wilgotne.