W ubiegłym roku wydał album „All Your Life (A Tribute to The Beatles)", którym Al Di Meola złożył hołd kompozycjom Lennona i McCartneya.
- Uwielbiałem brzmienie The Beatles od pierwszej piosenki, jaką usłyszałem, a była to „I Want to Hold Your Hand"- powiedział „Rzeczpospolitej" Al Di Meola. – Nikt tak wtedy nie grał. Dzięki nim zainteresowałem się bardziej muzyką. Lubiłem też Rolling Stonesów, ale wolałem Beatlesów. Oni zrewolucjonizowali muzykę pop, mieli znakomitego producenta z nowatorskimi pomysłami, włączali elementy muzyki klasycznej. Kiedy się rozwiązali, straciłem zainteresowanie popem, ale ich nagrania towarzyszą mi cały czas. Zająłem się muzyką fusion, jazzem, world music. Za każdym razem, kiedy wracam do ich nagrań, wydają mi się świeże. Posłuchajcie dziś „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band", czy istnieje coś lepszego w muzyce popularnej? Nie.
Al Di Meola nagrał swoją płytę w Studiach Abbey Road w Londynie. Obowiązkowo zrobił sobie zdjęcie na przejściu dla pieszych, na wzór tego, które trafiło na okładkę beatlesowskiego albumu „Abbey Road". Na płycie „All Your Life (A Tribute to The Beatles)" znalazły się takie przeboje Lennona i McCartneya, jak: „I Am the Walrus", „Michelle", „Eleanor Rigby" i „With a Little Help from My Friends".
- Długo myślałem nad tym, jak zagrać te kompozycje w swoim stylu zachowując integralność oryginalnych melodii i harmonii - wspomina Al Di Meola w rozmowie z „Rzeczpospolitą" – Pierwszym utworem był „Norwegian Wood", który zagrałem na festiwalu w Norwegii. Zrobiłem z zespołem jedną próbę przed koncertem. Tym albumem składam hołd dwóm wielkim kompozytorom. Chcę, żeby moja muzyka sprawiła przyjemność wszystkim fanom Beatlesów. Moje wersje są rozbudowane, gram dużo gitarowych akordów, ale mam w głowie te piękne melodie. To bardzo ekscytująca muzyka.
Al Di Meola przyznaje, że nagrywanie w Abbey Road Studios było dla mnie niezwykłym przeżyciem, najbardziej elektryzującym. – To było spełnienie mojego marzenia z młodych lat o tym, by choćby wejść do tego studia, a co dopiero nagrywać – dodaje. – Już samo przejście dla pieszych przez Abbey Road wywołuje miłe wspomnienia, ciągle fotografują się tam turyści. Codziennie stoi tam kilkadziesiąt osób w kolejce.