Z tuzina arii, jakie nagrał Piotr Beczała, przeciętny bywalec teatrów operowych w Polsce zna dwa, trzy klasyczne hity z „Carmen" czy „Fausta" i może jeszcze Verdiowskiego „Don Carlosa", choć ta opera zgodnie z tytułem płyty jest tu prezentowana w wersji francuskiej. Ta zaś nigdy w Polsce nie została wystawiona.
Przez lata na żadnej naszej scenie nie można było też obejrzeć „Manon" i „Cyda" Masseneta lub „Romea i Julii" Gounoda. Pozostałe tytuły, jak choćby „Biała dama" Boieldieu, są jeszcze bardziej egzotyczne.
Bardzo wielu Polaków – również tych niechodzących do opery – interesuje się jednak przebiegiem zagranicznej kariery Piotra Beczały. Tym bardziej więc powinni oni sięgnąć po tę płytę. Pokazuje ona bowiem polskiego tenora w muzycznych wcieleniach, które w niemałym stopniu przyniosły mu nieprawdopodobny sukces.
Faust, Romeo, des Grieux z „Manon" i Werther z innej opery Masseneta – to są jego role wizytówki. Dzięki nim zyskał opinię najwybitniejszego obecnie tenora lirycznego.
Jeśli ktoś chce się zatem dowiedzieć, kim jest on dziś w operowym świecie, niech słucha tych nagrań. Nie ma zaś szans, by ujrzeć go w którymś z wcieleń na polskiej scenie.