– Na początku wystawienie „Czarodziejskiej góry" wydawało mi się niemożliwe – powiedział „Rzeczpospolitej" Andrzej Chyra, który jako reżyser operowy debiutował „Graczami" w Gdańsku. – Powodem była zarówno skala, jak i wielowątkowość.
Arcydzieło niemieckiego noblisty Tomasza Manna można czytać jako romans albo filozoficzny traktat o czasie. Ciągle aktualny jest spór światopoglądowy o przeszłość i przyszłość naszego kontynentu pomiędzy jezuitą Naphtą a masonem Settembrinim. Jest też wątek dojrzewania – duchowego, ale i do śmierci. Hedonizm miesza się z trenem o belle epoque przerwanej przez I wojnę światową, która ukształtowała nowoczesną Europę.
Pomysłodawca operowej prapremiery Michał Merczyński, dyrektor Malty, powierzył realizację supergrupie. Muzykę skomponował Paweł Mykietyn, libretto napisała Małgorzata Sikorska-Miszczuk, scenografię zaś przygotował Mirosław Bałka. Tysiącstronicowe arcydzieło noblisty zostało ujęte w formę trzydziestostronicowego libretta.