Mick Harvey zaśpiewa na OFF Festivalu

Przez ponad trzy dekady był muzycznym partnerem Nicka Cave’a. Razem współtworzyli takie zespoły jak The Birthday Party i The Bad Seeds. W piątek Mick Harvey będzie główną gwiazdą pierwszego dnia OFF Festivalu. Wykona piosenki Serge’a Gainsbourga.

Aktualizacja: 07.08.2015 07:34 Publikacja: 07.08.2015 07:30

Mick Harvey zaśpiewa na OFF Festivalu

Foto: materiały prasowe

"Rzeczpospolita": Nie jest to pana pierwsza wizyta w Polsce.

Mick Harvey: Ale po raz pierwszy występuję w Polsce jako samodzielna gwiazda wieczoru (śmiech). Byłem w Polsce nieraz. Nick Cave and The Bad Seeds są u was bardzo popularni. Pamiętam szczególnie występ z Nickiem we Wrocławiu. Publiczność reagowała bardzo żywiołowo. To był jeden z lepszych koncertów podczas trasy promującej płytę „No More Shall We Part". Z solowym projektem przyjeżdżam do Polski po raz pierwszy.

Z Cave'em łączyła was nie tylko przyjaźń, ale i wspólna praca od połowy lat 70. do stycznia 2009 roku. Dlaczego skończyła się wasza współpraca?

Musiałem odejść z powodów osobistych i zawodowych, a przyjaźniliśmy się od zawsze. Razem się wychowywaliśmy, wspólnie kształtowały się nasze gusty muzyczne. Zakładaliśmy razem pierwsze kapele, The Boys Next Door i The Birthday Party. Razem wyjechaliśmy z Australii, żyliśmy wspólnie w Berlinie i w wielu miejscach. Nick Cave to ważna część mojego życia nie tylko artystycznego. Razem skomponowaliśmy dla The Bad Seeds „The Mercy Seat", „Red Right Hand" i wiele innych utworów. Potrzebowałem jednak zmiany, pracy na własny rachunek i samodzielnej realizacji. Nick i chłopaki z The Bad Seeds wciąż są moimi wielkimi przyjaciółmi, ale odejście było konieczne, jeśli chciałem się rozwijać jako artysta. Mam wrażenie, że rozstanie wyszło na zdrowie nie tylko mi, ale również i The Bad Seeds. Indywidualny rozwój okazał się korzystny dla obu stron.

Dlaczego dopiero teraz będzie pan wykonywał utwory z płyt „Intoxicated Man" i „Pink Elephants", które powstały prawie 20 lat temu?

Wróciłem do piosenek Serge'a Gainsbourga niedawno i okazało się, że wciąż są świeże i robią wrażenie na wielu osobach. Promotorzy koncertów zaproponowali mi występy, a ja odpowiedziałem im, że mogę wykonać piosenki Gainsbourga. Powrót do nich był dla mnie wielką radością, ale i wyzwaniem. Nie wożę ze sobą orkiestry, wynajmuje ją na miejscu. W Katowicach wykonam utwory Gainsbourga z polskimi muzykami, co jest dla mnie niezwykle ekscytujące.

Śpiewanie utworów Gainsbourga w języku angielskim zakrawa na świętokradztwo.

Wiele osób mi to mówiło w Europie, ale w USA, Australii, również w Wielkiej Brytanii, cieszono się, że przetłumaczyłem teksty Serge'a. Zrobiłem to osobiście, więc mogę zapewnić, że dołożyłem wszelkiej staranności, aby ich sens był zgodny z oryginałem. Wiele osób nie znających francuskiego tylko czuło klimat tych utworów. Mało kto zadawał sobie trud przetłumaczenia tych pięknych i zniewalających piosenek. Ludzie są wdzięczni, że w końcu mogą zrozumieć, co śpiewał Gainsbourg. Przede mną jednak koncerty we Francji. Mam nadzieję, że publiczność nie będzie we mnie rzucać kamieniami.

Dlaczego zdecydował się pan akurat na repertuar Serge'a Gainsbourga?

Zawsze czułem, że on jest mi bliski mentalnie. Był postacią złożoną, bojowym romantykiem ale i straceńcem. Stał się ikoną francuskiej piosenki, walcząc wcześniej z narodowymi dogmatami. Funkcjonował na własnych zasadach w świecie showbiznesu. To jeden z największych artystów w historii muzyki popularnej. Jego utwory były bardzo wyrafinowane, mimo że brzmiały jak proste piosenki. Cóż, był wielka postacią, a tylko z takimi warto się mierzyć.

Poznał Pan Serge'a Gainsbourga?

Nie tylko nie poznałem go osobiście, ale również nigdy nie byłem na jego koncercie. Myślę, że to nawet lepiej, bo mógłbym się sugerować, a jego silna osobowość mogłaby na mnie znacząco wpłynąć. Dzięki temu, że nie byłem ślepym fanem Gainsbourga, mogłem mieć do tych piosenek świeże podejście.

A jak na Pańskie interpretacje utworów Gainsbourga zareagowała rodzina słynnego barda?

Pozytywnie. Spodobały się im, Jane Birkin dała mi swoje błogosławieństwo. Kamień spadł mi z serca i dzisiaj bez przeszkód wykonuje takie utwory jak „Ballade de Melody Nelson", „Bonnie and Clyde", "czy „Je T'aime... moi non plus... ".

"Rzeczpospolita": Nie jest to pana pierwsza wizyta w Polsce.

Mick Harvey: Ale po raz pierwszy występuję w Polsce jako samodzielna gwiazda wieczoru (śmiech). Byłem w Polsce nieraz. Nick Cave and The Bad Seeds są u was bardzo popularni. Pamiętam szczególnie występ z Nickiem we Wrocławiu. Publiczność reagowała bardzo żywiołowo. To był jeden z lepszych koncertów podczas trasy promującej płytę „No More Shall We Part". Z solowym projektem przyjeżdżam do Polski po raz pierwszy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?