Była posłanka Platformy Obywatelskiej Beata Sawicka w emocjonalnym wystąpieniu oskarżyła funkcjonariuszy CBA, że działali na zlecenie polityczne. – Nie uchylam się od odpowiedzialności, lecz to była misternie od roku przygotowana prowokacja, a jej kulminacja nastąpiła przed wyborami – mówiła wczoraj, szlochając przed kamerami Sawicka.
– I wczoraj tak naprawdę zostałam zabita, wczoraj mnie ukamienowano za życia. Kiedyś to robiono po wyroku, dziś inne są metody niszczenia człowieka – twierdziła Sawicka.
Tłumaczyła, że taka sprawa zdarzyła jej się pierwszy raz. – Jestem tylko człowiekiem, którego zgubiła otwartość, ufność i wiara w dobre intencje drugiej osoby. Kiedyś ta wiara, ufność pozwoliła mi uzyskać mandat posła – opowiadała. Nie ukrywała, że była zafascynowana biznesmenem, który przedstawił jej się jako Tomasz Piotrowski. – Przyznaję, że ten człowiek zafascynował mnie swoją przedsiębiorczością, swoją osobowością. Miał coś w sobie – mówiła Sawicka.
Reakcja Centralnego Biura Antykorupcyjnego była natychmiastowa. Rzecznik Temistokles Brodowski w oświadczeniu do mediów przypomniał, że Sawicka do tej pory nie oddała 50 tysięcy z kontrolowanej łapówki wręczonej jej przez funkcjonariusza oraz że nie zrzekła się immunitetu.
Sprawę poruszył również premier Jarosław Kaczyński. – Platforma broni się przez płaczącą kobietę, to jest niegodne, podłe. Ma prawo się bronić, nie będę tego komentował, ale tonący brzytwy się chwyta. Nie chodzi o panią poseł, bo jej opowieści osobiste w żadnej mierze nie uchylają faktu, że doszło do przestępstwa, tylko chodzi o bronienie się PO – mówił szef rządu. Zamiary Platformy określił jako „gigantyczny plan obrabowania Polski, obrabowania polskich pacjentów“.