– Na pewno z mojej strony nie będzie prestiżowych wyścigów, kto ważniejszy. To mnie nie interesuje – oświadczył w piątek szef rządu.Zadeklarował zarazem, że chciałby ułatwić Lechowi Kaczyńskiemu „wykonywanie jego konstytucyjnych obowiązków”. Zaproponował, by Rada Bezpieczeństwa Narodowego, która działa przy prezydencie, stała się miejscem dyskusji przedstawicieli rządu i Lecha Kaczyńskiego. – Interesuje mnie, aby polska polityka zagraniczna prowadzona przez mój rząd była wspierana przez prezydenta, a nie kontestowana – oświadczył premier.
Wieczorem w wywiadzie dla telewizyjnej Jedynki prezydent powiedział, że nie będzie robił w tej sprawie problemów – Polityka zagraniczna jest wspólną kompetencjąa prezydenta i rządu – stwierdził Lech Kaczyński. Zapowiedział też, że wyznaczy kolejny termin spotkania z Radosławem Sikorskim.
W czwartek rozpętała się awantura wokół szefa MSZ. Kancelaria Prezydenta oświadczyła, że minister odrzucił zaproszenie na spotkanie z Kaczyńskim. W ostrym tonie Sikorskiego ganił prezydencki minister Michał Kamiński. W odpowiedzi minister spraw zagranicznych tłumaczył, że jest gotów na spotkanie z prezydentem w każdym wyznaczonym terminie, ale w czwartek inne obowiązki uniemożliwiły mu wizytę w Pałacu Prezydenckim. TVN24 podała, że to Sikorski już w poniedziałek wystąpił o to spotkanie, a na odpowiedź czekał do środy wieczorem.
– Pan Sikorski jest człowiekiem zbyt niedojrzałym, by pełnić takie funkcje – skrytykował go w piątek były premier Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem rząd, próbując zmarginalizować prezydenta, szkodzi Polsce i obniża prestiż kraju. – To coś bardzo niedobrego i bardzo niemądrego – dodał.
Gromy na głowę Sikorskiego posypały się też ze strony szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi. Według niej szef MSZ, nie przychodząc do pałacu, zachował się niestosownie. – Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek minister spraw zagranicznych w którymkolwiek z demokratycznych państw odmówił spotkania z prezydentem w wyznaczonym czasie. To jest po prostu niewyobrażalne – oburzała się w Polskim Radiu.