Była zatrudniona w ratuszu przez kilka lat. Rok temu odeszła z pracy. Opowiedziała dziennikarzowi „Rz”, jak od 2001 roku była wykorzystywana przez prezydenta Małkowskiego. – Biłam go, kiedy próbował to robić. Sugerował, że jak mu się nie będę oddawała, to mnie zwolni – mówi Anna (imię zostało zmienione na prośbę kobiety). – A on ma w Olsztynie potężne wpływy. Na pewno nie znalazłabym żadnej pracy.
Anna o tym, co ją spotkało w ratuszu, powiedziała tylko przyjaciółce. W 2004 roku załamała się. – Chciałam popełnić samobójstwo. Miałam już tego dość – mówi. Trafiła do szpitala. W aktach hospitalizacji jest zapis o próbie samobójczej.
Rok temu lekarz wysłał Annę na urlop chorobowy. Była w ciąży. – Któregoś dnia prezydent przyjechał do mnie do domu i zgwałcił – opowiada. Kobietę zbadał ginekolog, który powiadomił policję o gwałcie.
Dotarliśmy do akt tej sprawy. Anna podczas przesłuchania nie podała nazwiska sprawcy. – Bałam się, że mogę stracić pracę. Tak jest w aktach – mówi dzienikarzowi „Rz”.
Lekarz, który badał kobietę, zabezpieczył materiał genetyczny i przesłał do laboratorium. Ale śledztwo po kilkunastu dniach zostało umorzone. Prokuratura uznała, że nie może go kontynuować, bo nie zna nazwiska sprawcy.