Skandal w magistracie

Prezydent Olsztyna Czesław Małkowski molestował podległe mu urzędniczki. Jedna z nich oskarża go o gwałt. Choć zarzuty pojawiały się od lat, lokalni politycy milczeli, a prokuratura umorzyła postępowanie

Aktualizacja: 21.01.2008 12:34 Publikacja: 21.01.2008 03:21

Skandal w magistracie

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Była zatrudniona w ratuszu przez kilka lat. Rok temu odeszła z pracy. Opowiedziała dziennikarzowi „Rz”, jak od 2001 roku była wykorzystywana przez prezydenta Małkowskiego. – Biłam go, kiedy próbował to robić. Sugerował, że jak mu się nie będę oddawała, to mnie zwolni – mówi Anna (imię zostało zmienione na prośbę kobiety). – A on ma w Olsztynie potężne wpływy. Na pewno nie znalazłabym żadnej pracy.

Anna o tym, co ją spotkało w ratuszu, powiedziała tylko przyjaciółce. W 2004 roku załamała się. – Chciałam popełnić samobójstwo. Miałam już tego dość – mówi. Trafiła do szpitala. W aktach hospitalizacji jest zapis o próbie samobójczej.

Rok temu lekarz wysłał Annę na urlop chorobowy. Była w ciąży. – Któregoś dnia prezydent przyjechał do mnie do domu i zgwałcił – opowiada. Kobietę zbadał ginekolog, który powiadomił policję o gwałcie.

Dotarliśmy do akt tej sprawy. Anna podczas przesłuchania nie podała nazwiska sprawcy. – Bałam się, że mogę stracić pracę. Tak jest w aktach – mówi dzienikarzowi „Rz”.

Lekarz, który badał kobietę, zabezpieczył materiał genetyczny i przesłał do laboratorium. Ale śledztwo po kilkunastu dniach zostało umorzone. Prokuratura uznała, że nie może go kontynuować, bo nie zna nazwiska sprawcy.

W piątek, nie mówiąc o szczegółach, poprosiliśmy o zapoznanie się z aktami Cezarego Kamińskiego, prokuratora okręgowego w Olsztynie. – Kazałem wznowić śledztwo. Prokurator popełnił błąd – mówi Kamiński.

O molestowanych kobietach wiedzieli ważni olsztyńscy politycy. Już w 2003 roku takie informacje otrzymał Stanisław Szatkowski, wtedy wojewoda i szef SLD na Warmii i Mazurach. – Zrobiłem, co było w mojej mocy. Zadzwoniłem do Małkowskiego i zapytałem go o całą sytuację. Zaprzeczył, że miała miejsce. Nic więcej nie mogłem zrobić – mówi „Rz” Szatkowski. Małkowski odmawia komentarza. Wczoraj dziennikarz „Rz” zadzwonił do niego do domu. – Dziękuję panu. Do widzenia – odparł i odłożył słuchawkę.Anna jednak nie zamierza milczeć. – Takich kobiet jest więcej. Proszę, nie bójcie się i powiedzcie prokuratorom, co prezydent wam zrobił.

Była zatrudniona w ratuszu przez kilka lat. Rok temu odeszła z pracy. Opowiedziała dziennikarzowi „Rz”, jak od 2001 roku była wykorzystywana przez prezydenta Małkowskiego. – Biłam go, kiedy próbował to robić. Sugerował, że jak mu się nie będę oddawała, to mnie zwolni – mówi Anna (imię zostało zmienione na prośbę kobiety). – A on ma w Olsztynie potężne wpływy. Na pewno nie znalazłabym żadnej pracy.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy
Kraj
Instytut Pileckiego pod lupą śledczych
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji