- Chcemy, aby w tej sprawie panowała zupełna jasność. Jeśli poznamy personalia utajnionych świadków, będziemy mogli się przekonać, jaki był ich udział w akcji i co rzeczywiście mogli słyszeć i widzieć – mówi Andrzej Reichelt, adwokat dwóch z siedmiu aresztowanych.
Zeznania świadków incognito miały niebagatelne, jeśli nie kluczowe, znaczenie w konstruowaniu zarzutów wobec żołnierzy. Sześciu z nich prokuratura obarcza odpowiedzialnością za zbrodnię wojenną, jednego za ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego. Podejrzani nie przyznają się do winy.
Z ich wyjaśnień wynika, że jeszcze przed akcją w bazie dochodziło do personalnych konfliktów. Między innymi dlatego dwaj świadkowie zdecydowali się zeznawać pod warunkiem nieujawniania ich personaliów. – Czego jednak mogą się obawiać zawodowi wojskowi?
– dziwi się osoba związana ze sprawą. – Zresztą i tak na miejscu ostrzału była określona liczba osób i choćby metodą eliminacji można dojść, która z nich złożyła zeznania jako świadek incognito. W macierzystej jednostce żołnierzy wszyscy już to wiedzą.
Prokuratura może przesłać zażalenie adwokatów albo sama zdecydować o odtajnieniu danych świadków. – Decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły– mówi pułkownik Jakub Mytych z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. Nieoficjalnie wiadomo, że prokuratura jest skłonna przychylić się do wniosków obrony.