Po ponad roku od spektakularnego zatrzymania kardiochirurga ze szpitala MSWiA prokuratura, która postawiła mu kontrowersyjny zarzut zabójstwa, teraz się z tego wycofała. Doszła do wniosku, że lekarz nie zabił pacjenta ani nie naraził życia lub zdrowia innego chorego.
– Zarzut zabójstwa postawiony doktorowi G. od początku był absurdalny i wręcz kompromitował prokuraturę – mówi mecenas Magdalena Bentkowska-Kiczor, adwokat kardiochirurga, która już kilka miesięcy temu, po korzystnej dla lekarza opinii niemieckiego biegłego prof. Rolanda Hetzera, złożyła wniosek o umorzenie śledztwa.
Teraz prokuratorzy przyznali się do błędu. – Brak jest kategorycznych i obiektywnych dowodów winy doktora G. – napisali w 44-stronicowym uzasadnieniu umorzenia.
To skandal. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone na zamówienie polityczne
Robert Makowski, naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie, powiedział, że materiał dowodowy nie potwierdził, aby doszło do zabójstwa. Ujawnił też kulisy tamtej decyzji. – Zarzut zabójstwa został postawiony Mirosławowi G. na polecenie ówczesnego prokuratora okręgowego w Warszawie – poinformował Makowski. Wyjaśnił, że prowadzący sprawę prokurator Radosław Wasilewski miał inną ocenę dowodów przeciwko G.