– Z bólem uczestniczę w tej wielkiej lekcji, którą przeżywa naród. Jest bardzo bolesna, by nie powiedzieć tragiczna – tak arcybiskup Tadeusz Gocłowski ocenił książkę „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. Historycy IPN Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk dowodzą, że na początku lat 70. późniejszy lider „Solidarności” był agentem SB, ps. Bolek. Wałęsa zaprzecza.
Abp Gocłowski oświadczył, że książka jest publikacją publicystyczną, „zbyt mocno upolitycznioną”, dlatego jej nie przeczyta. Autorów uznał za bohaterów negatywnych. – Uderzają w człowieka, który zmienił w pewnym sensie świat. To szkodliwe dla obrazu Polski – uznał. Jego zdaniem przez szarganie bohaterów młodzież może się odwrócić od patriotyzmu. – Ubecy, którzy niszczyli ludzi, stają się niemal bohaterami dnia. Dziś nie krytykuje się oficerów, tylko ich ofiary.
– Proszę, by arcybiskup przeczytał książkę, zanim wygłosi takie opinie – odpierał zarzut politycznego tła książki prezes IPN Janusz Kurtyka. Podkreślił, że uważa Wałęsę za „wybitną postać historyczną” i książka nie uderza w jego godność. – Historia z lat 70. dowodzi tylko, że w komunizmie los Polaków bywał dramatyczny, a wybitne jednostki umiały to przezwyciężyć – zapewniał.
Polityczność zarzucili też książce inicjator strajku z Sierpnia ,80 Jerzy Borowczak i politycy PO. – To element politycznej gry i zemsty na Wałęsie – uznał wicepremier Grzegorz Schetyna w Polskim Radiu. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oświadczył, że przekazał Wałęsie „wyrazy solidarności”. A premier Donald Tusk, że w sobotę pójdzie na przyjęcie imieninowe byłego prezydenta, by wesprzeć go i zapewnić: – W trudnej sytuacji nie jest sam.
Na imieniny Wałęsów w ich domu w Gdańsku-Oliwie zaproszono aż 600 osób, m.in. lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zgadza się z tezą książki IPN.