Gwałtowne burze, przechodzące w trąby powietrzne, przeszły w piątek i sobotę z południowego zachodu na północny wschód Polski. Bilans jest fatalny: cztery ofiary śmiertelne, blisko tysiąc zniszczonych budynków – niektórych nie da się odbudować. Uszkodzone są dziesiątki samochodów i maszyn rolniczych. Na Śląsku zwalone są całe hektary lasów. Przeszła tędy trąba powietrzna. Szczególnie ucierpiały też województwa łódzkie i – w trochę mniejszym stopniu – podlaskie i mazowieckie.
Straty mogą sięgnąć kilkuset milionów złotych. Rząd obiecuje pomoc. W sobotę do miejscowości, które najbardziej ucierpiały na Śląsku i Opolszczyźnie, pojechał premier Donald Tusk. – Nikt nie zostanie bez pomocy – zapewniał premier mieszkańców zniszczonych wiosek. Jutro rząd zajmie się uproszczeniem procedur udzielania pomocy, co przyspieszy przekazywanie pieniędzy.
– Dom zniszczony, ale największa strata to maszyny. Straciliśmy ich kilkanaście, a jeden kombajn kosztuje półtora miliona złotych. Dorabialiśmy się z żoną całe życie. Teraz nie mamy nic – mówi Jan Frychelian, rolnik z Balcarzowic na Opolszczyźnie. W tym województwie trąba całkowicie zniszczyła pas o szerokości 500 metrów i długości 11 kilometrów.
Pierwsi pomogli sąsiedzi – to oni zaprosili do siebie ludzi ze zniszczonych domów. – Jestem pod wrażeniem tej ofiarności – mówił premier.
Pełną parą pracują firmy energetyczne. Udało im się usunąć większość awarii – początkowo bez prądu były dziesiątki tysięcy ludzi.