Jakiś czas temu „Gazeta” oburzała się na Rafała Ziemkiewicza za jego twierdzenia, że niemal wszystkie rocznice 13 grudnia puentuje wywiadami z byłym szefem WRON. Czy trwający od paru dni serial o generale czegoś przypadkiem nie potwierdza?
Wczoraj koledzy z GW obsztorcowali mnie za komentarz do wspomnień z grudnia 1981 Barbary Gorgoń - córki Adama Skwiry sądzonego za udział w strajku w kopalni „Wujek”. Autorzy przypominają, że proces trwał tylko tydzień, a sędzia jak na tamte standardy był stosunkowo sprawiedliwy. Cytują przewodniczącego składu sędziowskiego Antoniego Kapłona, który wspominał po latach w rozmowie z dziennikarzem "Polityki", że dał najniższe z możliwych wyroki, bo chciał zachować się przyzwoicie.
Cóż, córka ten proces zapamiętała jak najgorzej. Jej opinia dla mnie była najważniejsza. Czy za wyrok 1,5 roku więzienia też ma miło wspominać sąd?
A może jeszcze bardziej przyzwoicie było odmówić uczestniczenia w skazywaniu górników?
Wiem, zaraz usłyszę, że wtedy na miejsce sędziego Kapłona przyszedłby jakiś większy gorliwiec, który by "zasolił" wyrok wieloletniego więzienia. Być może, ale właśnie na założeniach, że 1,5 roku więzienia to „przyzwoitość”, zbudowana była piramida posłuszeństwa PRL.