46-letni Andrzej W. został zakatowany w ubiegłym roku. Pięciu młodych mężczyzn z Janowa (w wieku od 17 do 37 lat) biło go metalowymi rurkami, tasakiem, kijem bejsbolowym.
To miała być kara za uwiedzenie 14-letniej Kamili – siostry jednego z napastników. Dziewczyna powiadomiła o zdarzeniu policję. Sprawcy linczu zostali zatrzymani następnego dnia po tragedii. Trafili do aresztu, gdzie przebywają do dziś. – Nawet nie pozwolili nam się z nimi zobaczyć – wzdycha Andrzej N., ojciec dwóch oskarżonych. Od miesięcy powtarza, że sprawcy zabójstwa są tak naprawdę niewinni. – To było działanie w samoobronie. Andrzej terroryzował wieś – mówi.
Innego zdania jest jednak prokuratura, która właśnie zamknęła śledztwo w tej sprawie. Pod koniec ubiegłego roku do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy skierowany został akt oskarżenia. – Mężczyznom postawiliśmy zarzut zabójstwa. Grozi im kara dożywotniego więzienia – mówi Dariusz Bebyn z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Prokurator przyznaje, że śledztwo było trudne. – Sporo wysiłku kosztowało nas odtworzenie samego niezwykle dynamicznego zdarzenia. Brało w nim udział pięć osób, a każda miała powody, by przedstawić swój udział w nieco innym świetle – podkreśla Bebyn. O samosądzie niechętnie mówili mieszkańcy okolicznych wsi. Wielu z nich solidaryzuje się z rodzinami oskarżonych.
Krótko po zabójstwie kilkadziesiąt osób podpisało się pod listem do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Matki aresztowanych prosiły w nim o ułaskawienie synów.