Reklama

Ksiądz Roman K. chce mediacji z betankami

Były nieformalny przywódca zbuntowanych zakonnic z Kazimierza Dolnego stanął przed sądem w Lublinie. Proces się jednak nie rozpoczął, bo duchowny poprosił o skierowanie sprawy do mediatora

Publikacja: 06.03.2009 17:31

Po usunięciu z klasztoru, betanki przeniosły się do tego domu

Po usunięciu z klasztoru, betanki przeniosły się do tego domu

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Ks. Roman K. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Na sali sądowej, gdzie występował jako oskarżony m.in. o naruszenie miru domowego i znieważenie funkcjonariuszy policji, podał tylko swoje dane osobowe. Potem w jego imieniu wypowiadał się już tylko adwokat Maciej Kalinowski. Jeszcze zanim prokurator odczytał akt oskarżenia obrońca księdza złożył wniosek o skierowanie sprawy do postępowania mediacyjnego.

- Prawo przewiduje możliwość polubownego załatwienia każdej sprawy i oskarżony wyraził wolę skorzystania z tego uprawnienia - tłumaczył mecenas Kalinowski.

Prokurator nie protestował, ale zawarciu ugody sprzeciwiają się - występujące w roli oskarżyciela posiłkowego - przedstawicielki Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej, do których należy kazimierski klasztor.

Mimo to sąd przychylił się do wniosku księdza i wyznaczył mediatora sądowego. Efekty swojej pracy ma on przedstawić w ciągu miesiąca. I to od nich zależy czy Roman K. po raz kolejny zasiądzie na ławie oskarżonych. - W tej chwili niczego nie można przesądzać - oświadczył dziennikarzom Maciej Kalinowski.

Sprawa byłych betanek z Kazimierza Dolnego zaczęła się ponad trzy lata temu. Byłe zakonnice wbrew decyzji Stolicy Apostolskiej nie uznały nowej przełożonej klasztoru. Na czele zbuntowanych sióstr stanęli była przełożona Jadwiga L. i Roman K. były franciszkanin (za złamanie ślubów posłuszeństwa Watykan wykluczył betanki z zakonu, a franciszkanie podobnie postąpili z K.). Mimo sądowego nakazu opuszczenia klasztoru kobiety nie chciały dobrowolnie go opuścić. Do głośnej eksmisji byłych zakonnic doszło jesienią 2007 roku. Efektem tamtej akcji było prokuratorskie śledztwo.

Reklama
Reklama

W listopadzie ubiegłego roku w Łomży zmarła Jadwiga L. którą prokuratura także podejrzewała o naruszenie miru domowego. Po jej śmierci ten wątek śledztwa został umorzony. Ks. Roman K. jest wikariuszem w parafii św. Rocha w Długosiodle w diecezji łomżyńskiej. Uczy też religii w miejscowym Zespole Szkół.

Ks. Roman K. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Na sali sądowej, gdzie występował jako oskarżony m.in. o naruszenie miru domowego i znieważenie funkcjonariuszy policji, podał tylko swoje dane osobowe. Potem w jego imieniu wypowiadał się już tylko adwokat Maciej Kalinowski. Jeszcze zanim prokurator odczytał akt oskarżenia obrońca księdza złożył wniosek o skierowanie sprawy do postępowania mediacyjnego.

- Prawo przewiduje możliwość polubownego załatwienia każdej sprawy i oskarżony wyraził wolę skorzystania z tego uprawnienia - tłumaczył mecenas Kalinowski.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Ceny mieszkań spadną? Katowicki podatek dla deweloperów inspiracją dla Warszawy
Kraj
Wisła odbija od dna. Poziom wody rośnie. Prognozują „nawet” 18 centymetrów
Kraj
10 mln zł na promocję lotniska w Radomiu. Czy uda się ściągnąć przewoźników?
Kraj
Kontrowersyjna instalacja na stołecznym Placu Zbawiciela ma tworzyć prawdziwą tęczę z wody
Reklama
Reklama