Dziś w szpitalach w Świdnicy, Wałbrzychu i Wrocławiu mają zostać cztery z 35 osób, które ucierpiały w piątkowym wypadku autobusu. Rozpędzony neoplan wjechał pod zbyt niski wiadukt. Dzieci jechały do teatru. – W Latawcu tylko jedna osoba jest w ciężkim stanie po operacji, ale jej życiu nic nie zagraża – mówi Jacek Domejko, dyrektor świdnickiego szpitala Latawiec. – Nie grozi to też chłopcu z poważnym urazem głowy, który jest we wrocławskiej klinice. Dzieci systematycznie opuszczają szpital, są w dobrym stanie fizycznym.
Gorzej z psychiką. 12-letni Michał w sobotni poranek opuszcza szpital. – Naprawdę nie wsiądziesz nigdy do autobusu? – pyta z niedowierzaniem pielęgniarka. – Nigdy – odpowiada z powagą.
[srodtytul]Chowajcie się![/srodtytul]
Dziś dziesięcioletni Paweł, który siedział w trzecim rzędzie autokaru, powinien już być w domu. Ale do szkoły nie pójdzie przynajmniej przez trzy tygodnie. Siądzie z zabandażowaną głową przy komputerze i zagra w ulubioną grę Metin 2. Będzie wojownikiem walczącym ze złem. – Przedłużone ferie – próbuje go pocieszać ojciec. – Nic się nie stało, wszystko będzie dobrze – uśmiecha się do niego mama.
Rodzice zamówili Pawłowi do szpitala pizzę, za którą przepada, ale chłopiec jest osowiały. O wypadku opowiada półsłówkami: – Patrzyłem przez okno. Usłyszałem, jak ktoś krzyczy „chowajcie się!”. Najpierw pękła szyba obok mnie, a potem zobaczyłem nad sobą niebo.