– W Polsce nie ma teraz chorych z podejrzeniem świńskiej grypy – powiedział „Rz” rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.
Z pewnością 26-letnia Polka, która po powrocie z Meksyku trafiła na oddział zakaźny szpitala w Elblągu, nie jest nosicielką wirusa A/H1N1. W badanej próbce specjaliści nie stwierdzili bowiem obecności materiału genetycznego wirusa grypy typu A. O obecność wywołującego świńską grypę wirusa podejrzewano też dwie osoby przebywające w szpitalu na warszawskiej Woli. – Choć nie możemy jeszcze powiedzieć tego z pewnością, to na 99 procent można uznać, że nie są one nosicielami tego wirusa – wyjaśnił Bondar.
Rzecznik GIS dodał, że na wszelki wypadek przebadano także inne grupy osób, które wróciły z Meksyku.
Specjaliści podkreślają, że w Europie wykrywa się tylko pojedyncze przypadki zachorowań na świńską grypę, a nie ogniska epidemiczne. Łatwiej więc zapobiegać epidemii. Poza tym do Europy dociera mniej groźna odmiana tej choroby.
Wielu Polaków nie wierzy w te zapewnienia i wykupuje leki. Eksperci przestrzegają jednak przed ich samowolnym stosowaniem. – Nie dziwmy się, że gdy media wciąż mówią o grypie, niektórzy wpadają w paranoję. Tego typu leki stosuje się tylko pod kontrolą lekarza specjalisty – wyjaśnia „Rz” dr Paweł Grzesiowski, epidemiolog. I dodaje, że samowolne ich zażywanie może wywołać skutki uboczne oraz sprawić, że wirus uodporni się na dany lek.