[b][link=http://blog.rp.pl/janke/2009/05/12/co-papiez-powiedzial-w-izraelu-a-co-powiedziec-powinien/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Przypomnę, że podczas tej wizyty papież potępił bardzo ostro antysemityzm. Powiedział: „Niech cierpienia ofiar Holokaustu nigdy nie będą negowane, pomniejszane i zapomniane. (...) „Kościół katolicki głęboko współczuje ofiarom Holokaustu. Niech ich imiona nigdy nie zostaną zapomniane. Gdy stoimy tu dziś w ciszy, słyszymy ich krzyk w naszych sercach. (...) Jako biskup Rzymu i następca Piotra Apostoła podkreślam, że Kościół pracuje bez wytchnienia, aby nienawiść już nigdy nie zapanowała w sercach ludzi”.
Mimo wszystko, Katarzyna Wiśniewska w „Wyborczej” pisze: „Jego słowa pozostawiają niedosyt. Podobnie, jak po wizycie w Auschwitz, gdzie zbyt słabo mówił o odpowiedzialności narodu niemieckiego za Halocaust, o współodpowiedzialności Kościoła za antysemityzm (...) Można by oczekiwać, że choćby wspomni o tym, iż wielowiekowa wrogość Kościoła wobec Żydów była dla wielu katolików usprawiedliwieniem ich nienawiści do Narodu Wybranego. Łzy Jana Pawła II w Instytucie Yad Vashem w 200 roku żydzi zapamiętali pewnie tak dobrze, jak dobrze jego mocne przemówienie >> - mówił papież Polak. Benedykta XVI to wielkie mea culpa jego poprzednika ciągle chyba przerasta” – krytykuje Wiśniewska.
„Gazeta” przytacza też słowa prof. Israela Gutmana, którzy przeżył Majdanek, Auschwitz i Mathausen: „Moje pokolenie czeka na coś innego. Żeby Benedykt XVI ustosunkował się wreszcie do długiej historii katolików i Żydów. Do historii, w której ośrodki religijne, w tym papiestwo, nie przeciwstawiały się nienawiści do Żydów, a nawet ją hołubiły. Nie słyszały krzyków mordowanych Żydów. Tu nie chodzi o odpowiedzialność za nazizm, lecz za milczenie. Nie chodzi nawet o przeprosiny, lecz o przyznanie, że postawa przywódców religijnych sprzyjała wrogości wobec Żydów. Jeśli Benedykt XVI tego nie rozumie, to chciałbym, żeby pielgrzymka pomogła mu to pojąć. A jeśli już wie - to żeby pomogła mu o tym publicznie powiedzieć”.
Oczywiście trudno polemizować z odczuciami tych, którzy przetrwali halocaust. Ich osobiste doświadczenie jest wielkie i przytłaczające. Ale też trudno oczekiwać, by kolejni papieże w nieustannie bili się w piersi. Jan Paweł II wypowiedział ważne słowa. Benedykt XVI wypowiedział inne ważne słowa. Równie piękne, mocne i wzruszające. I należy go za te słowa szanować. To wielka rzecz, kiedy przywódca Kościoła katolickiego w takim miejscu jak Yad Vashem składa hołd ofiarom holocaustu i słowami mocnymi jak dzwon potępia antysemityzm. Słowa dziennikarki „Gazety” o tym, że Benedykta gesty wykonane przez Jana Pawła II „ciągle przerastają” wydają się cokolwiek nie na miejscu.