Leki nie wjechały na Ukrainę

Tamtejsze służby nie wpuściły transportu z darami z Polski

Publikacja: 26.11.2009 03:44

Leki nie wjechały na Ukrainę

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Ukraińscy celnicy zaczęli piętrzyć takie problemy, że musiałem z lekami i maseczkami wrócić do kraju – opowiada Adam Krzysztoń, starosta powiatu łańcuckiego w woj. podkarpackim.

Chciał zawieźć do Stryja na Ukrainie leki kupione przez powiaty łańcucki i kłodzki (woj. dolnośląskie). Nie udało się. Od ukraińskich celników usłyszał, że nie ma zaświadczenia z tamtejszego resortu zdrowia, iż samorządowcy ze Stryja potrzebują takiej pomocy.

Nie pomógł telefon od starosty ze Stryja i jego zapewnienie, że mieszkańcy czekają na te dary. – Mieliśmy ich specyfikację i zgodę polskiej agencji celnej na wywóz. Lekarstwa kupowane były w aptekach i miały długie daty ważności – zaznacza Joanna Rupar, pełnomocnik starosty łańcuckiego ds. zarządzania kryzysowego.

Po kilku godzinach wezwano szefa ukraińskiego przejścia granicznego w Krakowcu. – Powiedział, że nie może nas wpuścić, i koniec – mówi Adam Krzysztoń. Leki wróciły do Łańcuta.

Dlaczego pomoc musiała wrócić do kraju?

[wyimek]Po wybuchu epidemii władze w Kijowie chwaliły Polskę, że pierwsza udzieliła pomocy [/wyimek]

Jak mówi starosta stryjski Eugeniusz Kuchar, wiedział, że zaczynają się problemy z dostarczaniem leków, więc pojechał do Kijowa. Tam dowiedział się, że epidemia grypy na zachodniej Ukrainie już minęła i nie potrzeba leków z Polski. Zdaniem starosty wpływ na całą sytuację ma też kampania przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie.

– Przykro nam, że jakieś układy polityczne zdecydowały, że nie mogły do nas trafić leki z Polski – ubolewa zastępca starosty stryjskiego Julianna Kurynyszyn.

Po wybuchu epidemii grypy na Ukrainie władze w Kijowie chwaliły Polskę, że pierwsza pospieszyła z pomocą humanitarną. A ta płynęła z całego kraju, od samorządów i organizacji.

– Pospieszyliśmy z pomocą Ukrainie natychmiast po pierwszej fali zachorowań na grypę. Nikt wówczas nie robił problemów – wspomina Teresa Drupka z ICN Polfa Rzeszów, która ofiarowała leki warte ponad 200 tys. zł.

Dary przekazano za pośrednictwem Caritas, która ma doświadczenie w organizowaniu pomocy dla innych krajów.

– Nie było łatwo przekroczyć granicę – przyznaje dyrektor rzeszowskiej Caritas ks. Stanisław Słowik. Uważa, że gdyby nie obecność kamer telewizyjnych i pracownicy polskiego Senatu, to leki mogłyby nie trafić do potrzebujących na Ukrainie.

– To nie pierwszy przypadek, że organizowanie pomocy humanitarnej dla Ukrainy napotyka problemy – zaznacza Jan Jarosz z urzędu miasta w Przemyślu, który jako jeden z pierwszych pospieszył z pomocą dla Ukrainy. – Wiedzieliśmy, że z przekazywaniem darów, a szczególnie leków, mogą być problemy, dlatego poprosiliśmy, by przedstawiciele miast partnerskich sami je sobie odebrali z Przemyśla.

W stowarzyszeniu Polska Misja Medyczna przyznają, że są wymogi, które należy spełnić, by dary, zwłaszcza leki, można było przewieźć przez granicę w ramach pomocy humanitarnej.

– Wystarczy, że jeden urzędnik zwróci uwagę, iż uznawany na całym świecie lek nie ma ulotki po ukraińsku, i może zablokować całą pomoc humanitarną – tłumaczą w Polskiej Misji Medycznej.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=j.matusz@rp.pl]j.matusz@rp.pl[/mail][/i]

Ukraińscy celnicy zaczęli piętrzyć takie problemy, że musiałem z lekami i maseczkami wrócić do kraju – opowiada Adam Krzysztoń, starosta powiatu łańcuckiego w woj. podkarpackim.

Chciał zawieźć do Stryja na Ukrainie leki kupione przez powiaty łańcucki i kłodzki (woj. dolnośląskie). Nie udało się. Od ukraińskich celników usłyszał, że nie ma zaświadczenia z tamtejszego resortu zdrowia, iż samorządowcy ze Stryja potrzebują takiej pomocy.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy