Trybunał Konstytucyjny odrzucił wczoraj wniosek posłów Lewicy i Demokratów z listopada 2007 r. Twierdzili, że ocena z religii wliczona do średniej narusza zasady rozdziału Kościoła od państwa, równości wobec prawa oraz prawa rodziców do wychowywania dziecka zgodnie z własnym sumieniem.
Lewicę w Trybunale reprezentowały posłanki SLD: była minister edukacji Krystyna Łybacka i Jolanta Szymanek-Deresz. – To, że nota z religii jest równa ocenom z takich przedmiotów jak matematyka czy fizyka, oznacza, że państwo popiera swoim autorytetem ocenę z religii. To narusza zasadę bezstronności – uważa Szymanek-Deresz z SLD.
Ich zdania sędziowie nie podzielili. – Wliczanie religii do średniej to konsekwencja konstytucyjnych wolności religii, a nie wspierania światopoglądu teistycznego – stwierdził sędzia Adam Jamróz. Wskazał, że przepisy dają możliwość wyboru między religią, etyką czy innym przedmiotem.
Z danych MEN wynika jednak, że wybór jest tylko teoretyczny. Etyka prowadzona jest w 334 z blisko 32 tys. szkół (religia w 27,5 tys). – Nie ma obowiązku organizowania etyki, jeśli w szkole nie zbierze się większa grupa chętnych – mówi Wiesław Włodarski, prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich. Dodaje, że wyrok TK nic nie zmieni: – Lekcja religii w szkole jest potrzebna, bo wielu uczniom zastępuje etykę. Jednak zmieniła status w oczach ucznia. Jedni chodzą na nią, by mieć wyższą średnią, a inni rezygnują, by jej nie pogarszać.
Ewa Meyer, wicedyrektor II LO w Białymstoku, jest przeciwna wliczaniu oceny z tego przedmiotu do średniej. Według niej zafałszowuje to średnią wyników.