„Tusk: Wybieram władzę” – pisze „Gazeta Wyborcza”, określając jednocześnie benchmark dla tego sposobu przedstawiania wczorajszego wystąpienia premiera, który ogłosił, że chce zostać premierem. Bo „żeby zmieniać Polskę, trzeba mieć władzę, a instrumenty władzy są w rządzie”.
W tę samą poetykę („Tusk: wolę rządzić”) wpisuje się „Dziennik Gazeta Prawna” i doprecyzowuje: „Premier rezygnuje z walki o prezydenturę, bo w Polsce realna władza jest w rządzie”. No właśnie. Do tego cytowany przez „DGP” socjolog Ireneusz Krzemiński wyjaśnia, że „premier uświadomił sobie, że ulokowanie się w Pałacu Prezydenckim jest początkiem politycznej emerytury”. Naturalne, że jako człowiek wybierający władzę woli tam wysłać kogoś innego. „To może być szansa Kaczyńskiego” – dodaje Krzemiński. Tym bardziej że premier chce wydłużać czas, kiedy pracujemy, więc – idąc tym tropem - do Pałacu powinien trafić ktoś, kto naprawdę na tę emeryturę zasługuje, a nie ktoś, kto chce skorzystać z przywilejów emerytur pomostowych.
„Tusk: nie kandyduję” – ogłasza „Polska. The Times”. „Premier wycofuje się z wyścigu prezydenckiego. Większość polityków w szoku” – ogłasza dziennik, pokazując jednocześnie drugą stronę tego samego medalu.
„Tusk rezygnuje z walki o urząd prezydenta” – stawia kropkę nad "i" „Rzeczpospolita”. A Polacy owej rezygnacji przyklaskują: „Premier dobrze zrobił” – uważa 62 proc. rodaków w sondażu przygotowanym na zlecenie „Rz” przez Gfk Polonia. Najwidoczniej Polacy lubią, kiedy ktoś publicznie deklaruje, że się będzie poświęcał, aby było nam lepiej. A my poczekamy, a jak lepiej nie będzie, rozliczymy.
Stąd też dramatyczne pytanie „Super Expressu” „Tusku! Dlaczego?!” jest nie na miejscu. Dlatego, żeby było nam lepiej. Tego się będziemy trzymać.