Zbigniew Góra, mechanik spod Radomia, ma Internet w mieszkaniu od trzech lat, ale przy komputerze zasiada od święta. – Dla dzieci go podłączyłem, sam nie potrafię tego obsługiwać, więc się nie pcham – tłumaczy. Podkreśla, że nie czuje się przez to gorszy od osób, które codziennie surfują w sieci. – Fach mam w ręku konkretny, a nie jakiś wirtualny – mówi.
Choć dostęp do sieci w Polsce jest coraz powszechniejszy, takie postawy nie są rzadkością.
Z raportu, jaki na zlecenie Agencji Rozwoju Mazowsza przeprowadzili w 2009 r. eksperci z Uniwersytetu w Białymstoku, Centrum Badań Społeczno-Marketingowych VIRTU i Stowarzyszenia Miasta w Internecie wynika, że co dziesiąty mieszkaniec Mazowsza (bez stolicy i powiatu warszawskiego) nie korzysta z sieci, mimo że ma do niej w domu dostęp.
„Głównym powodem niekorzystania z Internetu jest brak poczucia takiej potrzeby” – piszą autorzy raportu. Takie opinie najczęściej formułowały osoby słabo wykształcone, starsze i pochodzące z mniejszych miast. – Ludzie nie mają świadomości, że umiejętności cyfrowe mogą rozwiązać ich życiowe lub zawodowe problemy – mówi dr Józef Orzeł ze Stowarzyszenia Miasta w Internecie.
– Takich osób jest coraz więcej – alarmuje dr Dominik Batorski, socjolog z UW, który bada to zjawisko w ramach „Diagnozy społecznej”. – Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, do czego Internet może im się przydać. Nie widzą jego bezpośredniej użyteczności.