Bartosz Arłukowicz (Lewica) nie wystartuje w wyborach samorządowych – „Rz” jako pierwsza podała wczoraj tę informację w wydaniu online. – Postanowiłem, że będę kontynuował pracę w parlamencie, bo staram się zawsze wykonywać obowiązki, jakie powierzają mi wyborcy – powiedział „Rz” Arłukowicz.
W liście do kolegów z SLD, „dziękując za zaufanie”, napisał o licznych obowiązkach, jakie go czekają w parlamencie, m.in. pracy nad reformą służby zdrowia, ustawą o in vitro, a także o nowych obowiązkach w Komisji Spraw Zagranicznych. – Zapewniłem kolegów o woli współpracy i pełnego zaangażowania w kampanii wyborczej na rzecz kandydata SLD – wyjaśnił poseł.
W szczecińskim Sojuszu rezygnacja gwiazdy hazardowej komisji śledczej zaskoczenia nie wywołała. Ale i tak zawrzało. – W ubiegłym roku pan poseł sam nas namawiał, żeby to jego wystawić jako kandydata na prezydenta miasta – komentuje Piotr Kęsik, radny miejski Sojuszu. – Potem, kiedy już zdobył popularność, stracił na to ochotę i robił wszystko, żeby się wycofać.
Zniecierpliwieni szczecińscy działacze SLD dwa tygodnie temu wystosowali do Arłukowicza apel, by zdecydował, czy rzeczywiście będzie walczył o fotel prezydenta Szczecina. Napisali m.in., że „Szczecin nie jest miejscem politycznej zsyłki, lecz realnym wyzwaniem dla poważnego polityka”. Dali posłowi czas do wczoraj, do godz. 16. – Nie mieliśmy już złudzeń, ale chcieliśmy go zmusić, żeby w końcu się określił – mówią.
Bo pytanie, czy Arłukowicz zdecyduje się na walkę o fotel prezydenta Szczecina, padało od wiosny. Poseł konsekwentnie unikał odpowiedzi, powtarzając, że decyzję podejmie po zakończeniu prac nad aferą hazardową. – Wyborcze deklaracje stawiałyby pod znakiem zapytania mój obiektywizm w pracach komisji – tłumaczył „Rz”.