Chodzi o słowa Kaczyńskiego, który w 2007 r. powiedział „Rz”: „Państwo chyba nie czytają Gazety Wyborczej. To, co się tam wyprawia, to Trybuna Ludu z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę”. Twierdził też, że „Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeśli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w nie małej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach”. Agora w pozwie przeciwko Kaczyńskiemu domagała się przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na rzecz zakładu dla ociemniałych w Laskach. Przegrała w I i II instancji. W ocenie sądów, sporne opinie naruszyły dobra osobiste powoda: dobre imię i renomę. Jednakże mieściły się w granicach wolności wypowiedzi i nie były bezprawne – tłumaczyli sędziowie.

Teraz Sąd Najwyższy uznał, że wypowiedź o powiązaniach z oligarchią była wypowiedzią o faktach, a takich w tej sprawie nie wykazano. Także porównanie „Gazety Wyborczej” do „Trybuny Ludu” musiałoby mieć w nich oparcie.

– Należało rozważyć charakter i przyczyny takich porównań – stwierdziła sędzia Bogumiła Ustjanicz.