Reklama

Posłowie raz za, raz przeciw parytetom

Posłowie, którzy opowiedzieli się przeciw parytetom na listach wyborczych, chwilę wcześniej głosowali za ich wprowadzeniem

Publikacja: 06.12.2010 00:16

– Część kolegów najwyraźniej nie doczytała, nad czym głosuje – mówi Waldy Dzikowski (PO), szef komisji sejmowej, która przez ostatnie półtora roku pracowała nad zmianami prawa wyborczego.

W piątek posłowie głosowali nad kilkoma aktami prawnymi, które go dotyczyły. Przede wszystkim nad kodeksem wyborczym, który ujednolica i zbiera w jedno wszystkie ordynacje wyborcze. Posłowie przyjęli go jednogłośnie, co należy do rzadkości. Ma wejść w życie z początkiem lutego.

Głosowali także nad obywatelskim projektem zmian w obowiązujących do czasu wejścia w życie kodeksu ordynacjach wyborczych.

Projekt wprowadził wymóg, by na listach wyborczych było nie mniej niż 35 proc. kobiet i nie mniej niż 35 proc. mężczyzn.

Sprawa wzbudziła w Sejmie spore kontrowersje. Co prawda ustawa przeszła, ale aż 154 posłów głosowało przeciw. – Wprowadzanie parytetów to nieporozumienie. Zaowocuje tylko problemami – mówiła Beata Mazurek (PiS). Przekonywała, że wprowadzenie mechanizmów ułatwiających kobietom start w wyborach jest wręcz „uwłaczające” dla tych, które dostały się do Sejmu bez takiego wsparcia.

Reklama
Reklama

– W gruncie rzeczy ta ustawa szkodzi kobietom – przekonywał jej klubowy kolega Zbigniew Girzyński.

Przeciwnicy parytetów znaleźli się również w innych klubach. W PO ustawie, która je wprowadza, sprzeciwił się między innymi Jarosław Gowin. – Z fundamentalnych względów jestem przeciw takiej inżynierii społecznej – wyjaśniał.

Okazuje się jednak, że wszyscy ci posłowie, a także 151 innych, którzy w piątek byli przeciw parytetom na listach wyborczych, półtorej godziny wcześniej głosowali za ich wprowadzeniem. Poparli bowiem kodeks wyborczy.

– A on zawiera dokładnie takie same zapisy dotyczące parytetów jak głosowany później projekt obywatelski – zauważa Waldy Dzikowski.

Wśród części posłów przeciwnych parytetom informacja ta wzbudziła konsternację.

– No cóż, nie zauważyłem, że do kodeksu wyborczego została wprowadzona taka poprawka. Gdybym to zauważył, na pewno byłbym przeciw – zapewnia Jarosław Gowin.

Reklama
Reklama

–To niemożliwe! Naprawdę? – dziwi się Beata Mazurek. – Nie wiem, co mam w tej sytuacji powiedzieć, bo parytety to naprawdę sztuczny zapis.

Jedynie Zbigniew Girzyński przekonuje, że doskonale wiedział, nad czym głosuje.

– Choćby dlatego, że jestem członkiem komisji specjalnej, która pracowała nad kodeksem wyborczym – mówi.

Dlaczego więc najpierw poparł kodeks, który zakłada 35-proc. parytet, a chwilę później głosował przeciw ustawie, która go wprowadza?

– Ponieważ parytety to nonsens. A za kodeksem wyborczym głosowałem ze względu na wiele innych jego merytorycznych zalet – wyjaśnia Girzyński.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama