Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała wczoraj wstępny raport (końcowy ma być gotowy za kilka miesięcy) dotyczący zdarzeń z 1 listopada. Boeing 767 wylądował wtedy "na brzuchu" na Okęciu.

Z raportu wynika, że tuż po starcie samolotu lecącego z Newark w stanie Nowy Jork do Warszawy doszło do awarii hydraulicznej (wycieku płynu hydraulicznego z centralnej instalacji hydraulicznej), przez co nie wysunęło się podwozie maszyny. Komisja stwierdziła "wybicie" bezpiecznika zabezpieczającego kilka systemów, m.in. awaryjne opuszczanie kół.

Jak powiedział Waldemar Targalski, jeden z autorów raportu, niemal cała praca komisji skupia się na wyjaśnieniu, czy podwozie nie wysunęło się przez wybity bezpiecznik. – Cała nasza praca jest ukierunkowana na potwierdzenie tej hipotezy, ale nie wykluczamy też innych okoliczności, które mogły spowodować to, że to podwozie nie zostało wypuszczone – mówił w TVN 24 .

Gdy maszynę podniesiono z płyty lotniska, podłączono zewnętrzne zasilanie i wciśnięto bezpiecznik, podwozie się wysunęło – ustaliła komisja. Zdaniem ekspertów przegląd boeinga przed wylotem nie wykazał niesprawności, a załoga zadziałała zgodnie z procedurą.