I właśnie przy Smętnej runął mur, ale nie ten zwykły, a czterometrowy, niegdyś nadbudowany. Skąd się wzięła ta modernizacja? Według jednej z wersji, została dokonana na polecenie Niemców w celu odcięcia od getta. Taka legenda krążyła przed laty, ale nie miała ona wiele wspólnego z prawdą. Niemcy nakazali tylko zamurować dostęp do Smętnej od strony Spokojnej i Sołtyka. Te zamurowania istnieją do dziś.
Wersja druga – podwyższenie murów powstało w okresie międzywojennym celem odseparowania Powązek od Cmentarza Żydowskiego, który rozrastał się ku północy i około 1925 r. doszedł do Smętnej.
Trzecia wersja – jak wspominał swego czasu dyrektor cmentarza katolickiego ksiądz Gałęziewski – „mur wali się, bo przeciążono spodnią część. Ludzie mówili mi, że podwyższono go jeszcze za carskich czasów". I to chyba prawda.
Szaber i cegły z odzysku
Według podobnych relacji nadbudowa nastąpiła w pierwszych latach XX w., a miała na celu nie tyle odcięcie ze względów religijnych, jak niektórzy sądzili, ale była zabezpieczeniem przed gałganami, jacy osiedlali się na południe od Powązek. I łatwo przechodzili przez mur w niecnych celach. Przedostawali się od strony nekropolii żydowskiej, gdyż ta nie miała tam muru, ba, według niektórych relacji nie miała nawet płotu. Wspominał o tym Przemysław Szpilman, dyrektor cmentarza. Mówił, że drewniane ogrodzenie było na pewno w rejonie ulic Sołtyka i Wawrzyszewskiej, ale co do reszty fragmentów nic nie jest pewne.
Wróćmy do cmentarza katolickiego. Otóż przy Powązkowskiej mur został lekko uszkodzony podczas wojny w trakcie rosyjskiego ataku lotniczego. Bomby zniszczyły też dwie kwatery na lewo od kościoła Karola Boromeusza. Natomiast niezbyt jasna jest sprawa „nowego" muru, już niskiego, a wystawionego po ostatniej wojnie z cegieł odzyskowych. Stoi on w wysuniętej najdalej na południe części Powązek. Krąży kilka wersji, z jakiego powodu go wystawiono – zniszczenie przez sowieckie bomby, przez walki w czasie powstania lub runięcie muru już po wojnie.
Zeszłotygodniowa katastrofa przydarzyła się, bo mur niebezpiecznie przechylał się od lat, co kiedyś już opisałem. Ba, nadal odchyla się od pionu, ale w innym miejscu – na łuku dawnej ulicy Wawrzyszewskiej. Wychyla się w stronę cmentarza katolickiego, a tam możemy się spodziewać ruinacji kolejnych grobów.