Szef MSZ przedstawiał w Sejmie założenia polskiej polityki zagranicznej. – Dobrze, że debata na temat UE została przeniesiona z Berlina do Warszawy – komentował prezydent Bronisław Komorowski po wystąpieniu Radosława Sikorskiego, nawiązując do jego wystąpienia w Berlinie.
W Sejmie Sikorski mówił m.in., że integracja UE zmierzająca do trwałej unii politycznej daje szansę na podniesienie Europy do rangi supermocarstwa. Podkreślał przy tym, że „europejskość nie zastąpi polskości, a może jedynie ją wzmocnić".
Szef polskiej dyplomacji poinformował, że w perspektywie 2015 r. chcemy spełnić wszystkie kryteria konwergencji i być zdolni do przyjęcia euro. Podkreślał, że najważniejszym partnerem naszego kraju w Europie są Niemcy.
Wystąpienie chwaliła PO. Robert Tyszkiewicz mówił m.in. o polityce Polski wobec Białorusi. Jego zdaniem to, w jaki sposób będziemy potrafili zdefiniować skuteczną politykę wobec tego kraju, będzie sprawdzianem polskich umiejętności znajdowania odpowiedzi na najważniejsze wyzwania w ramach budowania europejskiej przestrzeni na wschód od granic UE. – Białoruś w tym sensie jest testem dla Europy, jest sprawdzianem europejskiej solidarności – ocenił.
Dużo bardziej krytyczny był PiS. – Wraz z ministrem Sikorskim do gmachu MSZ wkroczyły trzy siostry: fikcja, niekompetencja i arogancja, a zaraz za nimi ich bracia: chaos, kompleks i bezsens. Pan minister spędza czas z siostrami, a nas gnębią ich bracia– mówił Krzysztof Szczerski (PiS).