Zła sytuacja na rynku pracy zaalarmowała ekspertów i Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Dlatego w resorcie zaczyna się mówić o wnioskach do ministra finansów o odmrożenie kolejnych pieniędzy z Funduszu Pracy – dowiedziała się „Rz". Na koniec roku na koncie Funduszu może być nawet do 7 mld zł.
Piątkowe dane GUS pokazały, że zatrudnienie w lipcu nie zmieniło się ani w stosunku do ubiegłego miesiąca, ani rok do roku. W dodatku przeciętne wynagrodzenia w przedsiębiorstwach realnie się obniżyły o 1,5 proc., licząc miesiąc do miesiąca. Stopa bezrobocia to 12,3 proc. według szacunków Ministerstwa Pracy. – Mamy ewidentnie do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, a na rynku pracy karty rozdają pracodawcy – mówi Ryszard Petru, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Dane o bezrobociu niepokoją resort pracy. – Spodziewaliśmy się, że tegoroczny sezonowy spadek bezrobocia będzie większy – mówi „Rz" minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. – Dlatego chcemy teraz jak najszybciej i jak najlepiej wydać dodatkowe pół miliarda, które otrzymaliśmy z funduszu pracy – dodaje.
Pierwsze „odmrożone" środki z funduszu trafiają właśnie do poszczególnych powiatowych urzędów pracy. Na koncie Funduszu Pracy pozostało jeszcze około 5 mld zł.
– Wszystkie te pieniądze powinny zostać przeznaczone na walkę z bezrobociem. To fundusz celowy i te pieniądze są pobierane od przedsiębiorców nie po to, aby poprawić sytuację finansów publicznych – tłumaczy prof. Elżbieta Kryńska, ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego. Jej zdaniem, gdyby wszystkie te pieniądze wydać zgodnie z ich przeznaczeniem, to stopa bezrobocia byłaby mniejsza o blisko 1,5 pkt proc.