Platforma mocno liczy na to, że październikowy zjazd PZPN doprowadzi do poważnych zmian w związku. - Gdyby Grzegorz Lato po kompromitacji naszej kadry na Euro, podejrzeniach o korupcję, wszystkich wpadkach, które zaliczył, wygrał kolejne wybory, byłaby to dla nas prestiżowa porażka. Media i opozycja długo by sobie na nas używały - przyznają politycy partii rządzącej.
Dlatego obóz rządowy po cichu zamierza wspierać kandydatów, którzy mają szanse na pokonanie obecnego prezesa. Po cichu, bo politycy doskonale wiedzą, że działacze PZPN alergicznie reagują na naciski ze strony rządu. Oficjalne poparcie natychmiast zdyskwalifikowałoby takiego kandydata.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że numerem jeden na rządowej liście życzeń jest Zbigniew Boniek. Legendarny piłkarz w ciągu kilku najbliższych tygodni ma zdecydować, czy wystartuje w wyborach na prezesa związku. Decydujące w tej sprawie ma być jego spotkanie z tzw. baronami, czyli prezesami wojewódzkich związków piłki nożnej, do którego ma dojść pod koniec sierpnia. Jeśli okaże się, że są oni skłonni poprzeć jego kandydaturę, to zapewne wystartuje. - Myślę, że dziś szanse Bońka na wybór są znacznie większe niż cztery lata temu. Do wielu osób w PZPN powoli dociera, że fatalny wizerunek związku odbija się na jego funkcjonowaniu. Wychodzi to choćby przy negocjacjach ze sponsorami, których coraz trudniej pozyskać. Boniek mógłby to zmienić - mówi „Rz" polityk PO z komisji sportu. - Jego wybór doprowadziłby też do zakończenia zimnej wojny na linii rząd - PZPN, a bez tego prawdziwe zmiany w polskiej piłce nie będą możliwe.
Wiele osób szanse Bońka ocenia sceptycznie. - Boniek jest niewybieralny. Swego czasu powiedział zbyt wiele krytycznych słów pod adresem środowiska, m.in. o potrzebie likwidacji okręgowych związków piłki nożnej. Działacze mu to do dzisiaj pamiętają - mówi „Rz" stronnik Laty z PZPN.
Gdyby Boniek nie zdecydował się na start, obóz rządowy ma też plan B. Gotów jest wspierać kandydaturę szefa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej Stefana Antkowiaka, który nie ukrywa, że ma zamiar powalczyć z Latą. - Jego wybór to również byłby dla nas sygnał, że coś się w PZPN ruszyło. Potraktowalibyśmy to jako wyciągnięcie ręki w naszą stronę - mówi polityk Platformy.