Burmistrz Brzegu (Opolskie) próbuje wyegzekwować stosowanie ustawy o samorządzie, w której mowa, że otrzymuje on środki w wysokości koniecznej do wykonania zadań zleconych.
Już drugi miesiąc wydział spraw obywatelskich przyjmuje interesantów tylko od 8 do 12. Akty zgonów, ślubów i inne dokumenty rozsyłane są do innych urzędów w Polsce według możliwości czterech pracowników (w tym dwóch na pół etatu). Efekt? 1155 mieszkańców w 37-tysięcznym Brzegu nie ma np. zaktualizowanych danych w bazie dowodów osobistych. – Sterta dokumentów do wysłania rośnie, raporty z zaległości wysyłam do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAiC) – mówi burmistrz Wojciech Huczyński. – Na razie brak reakcji.
Mieszkańców wściekłych na ten swoisty włoski strajk burmistrz nakłania do składania skarg na niego i na wojewodę (on dzieli środki) do szefa MAiC Michała Boniego i Donalda Tuska. A przyjmując strony, proponuje podpisanie petycji do premiera. – Mam już ok. 200 podpisów – mówi.
Burmistrz zaapelował do innych opolskich samorządów, by podliczyły, ile pieniędzy musiały dołożyć do zadań zleconych w trzech ostatnich latach. Takie dane mają być podstawą do zaproponowania ministrowi finansów algorytmu podziału pieniędzy.
Z danych, które już otrzymał Huczyński, wynika, że połowa opolskich gmin w ogóle nie analizuje, ile pieniędzy dokłada do zadań narzuconych im przez rząd. Tym, które to policzyły, wyszło średnio 50 proc.