As lotnictwa Witold Urbanowicz urodził się 105 lat temu, 30 marca 1908 r. (zm w 1996 r.). Tekst z archiwum miesięcznika "Uważam Rze Historia"
Asa lotnictwa myśliwskiego Witolda Urbanowicza poznałem w 1990 roku, podczas obchodów 50. rocznicy bitwy o Anglię w bazie RAF-u w Northolt. Z polskich lotników strącił on w 1940 roku największą liczbę niemieckich samolotów. Oprócz wspomnień dotyczących walk w czasie II wojny światowej opowiedział o nieznanym wtedy w Polsce wydarzeniu, do jakiego doszło na Polesiu w 1936 roku. Relacja została nagrana na taśmie filmowej.
W drugiej połowie lat 30. stosunki polsko-sowieckie były poprawne. Jednak za wschodnią granicą Stalin rozbudowywał swój potencjał militarny. Już w 1934 roku Armia Czerwona liczyła ponad 900 tys. żołnierzy, a trzy lata później 1,3 mln. Rozbudowywano bronie ofensywne lotnictwa oraz broń pancerną. Sowieci wzrost swojej potęgi militarnej tłumaczyli przygotowaniami na wypadek agresji niemieckiej. Wzmacniano okręgi wojenne, budowano drogi prowadzące do granicy z Polską. Było to sprzeczne z dotychczasowymi założeniami sowieckiej doktryny obronnej, która oddawanie terenu i wpuszczanie nieprzyjaciela w głąb kraju uważała za największą korzyść. Wzdłuż granicy z Polską coraz częściej podciągano jednostki pancerne, co bardziej pasowało do doktryny ofensywnej niż obronnej.
Na początku lat 30. marszałek Józef Piłsudski nakazał prowadzenie studiów nad planem obronnym „Wschód". Jednym z jego głównych elementów było wykorzystanie naturalnych warunków Polesia, którego bagniste rejony zmusiłyby przeciwnika do rozdzielenia nacierających na wprost sił. Warunki terenowe umożliwiały również przeprowadzenie własnych działań. W związku z tym Sztab Główny postanowił zbudować system fortyfikacji na Polesiu, wykorzystując do tego naturalne przeszkody wodne, bagna oraz stare austriackie umocnienia polowe z okresu I wojny światowej. W polskich planach jedna z głównych ról przypadła rejonowi fortyfikacji na odcinku „Sarny", który według Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych w czasie pierwszej fazy działań wojennych na wschodzie miał „na celu wzmocnić naturalne warunki obronności i ułatwić nam obronę tego odcinka". Dlatego też tak ważną rolę wyznaczono budowanym tam fortyfikacjom.
Sowieci nie próżnowali i różnymi sposobami starali się zdobyć plany polskich fortyfikacji na Polesiu. Jednym z elementów akcji szpiegowskiej były loty sowieckich samolotów, które w trakcie patrolu wykonywały zdjęcia polskich pozycji. Aby chronić obszary, na których prowadzono prace fortyfikacyjne, postanowiono skierować w ten rejon do osłony wschodniej granicy polskie myśliwce. Jedną z pierwszych eskadr wyznaczonych do ochrony lotniczej przed niepożądanymi intruzami była 111. Eskadra Myśliwska im. Tadeusza Kościuszki 1. Pułku Lotniczego, dowodzona przez porucznika Zdzisława Krasnodębskiego. Jako zastępca dowódcy eskadry latał wtedy porucznik Witold Urbanowicz. Samoloty PZL P11a z tej eskadry wylądowały na lotnisku polowym w Sarnach 17 sierpnia 1936 roku. Rozpoczęła się żmudna praca patrolowa. Sowieci latali między innymi na dwupłatowych samolotach typu Polikarpow R-5. Załoga maszyny składała się z pilota i obserwatora – tylnego strzelca. W większości lotów samoloty sowieckie widząc polskie myśliwce, odlatywały na wschód.