Nie ma woli rozliczenia funkcjonariuszy PRL

Kolejny wyrok uniewinniający wysokiego funkcjonariusza PRL za stan wojenny każe zapytać, dlaczego mimo nielegalnego jego wprowadzenia winni nie są ukarani.

Publikacja: 05.06.2013 03:14

Czesław Kiszczak, szef MSW w czasie zabójstwa Grzegorza Przemyka

Czesław Kiszczak, szef MSW w czasie zabójstwa Grzegorza Przemyka

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

W maju Stanisław Kania był ostatnim z dziewiątki dygnitarzy PRL, których w 2007 r. (a więc w 17. roku istnienia III RP) oskarżył pion śledczy IPN za wprowadzenie stanu wojennego. Część umarła, cześć wyłączono ze względu na stan zdrowia (w tym gen. Jaruzelskiego), a wobec jedynego skazanego w pierwszej instancji (na dwa lata więzienia w zawieszeniu), tj. gen. Czesława Kiszczaka, przed tygodniem sąd zawiesił postępowanie apelacyjne z powodu jego złego stanu zdrowia (skazany jest więc nieprawomocnie).

– Sprawy dotyczące zbrodni przeszłości są niewątpliwie trudne, więc jeśli trafiają do sądów, oznacza to, że prokuratorowi udało się zgromadzić materiał dowodowy – mówi prezes IPN Łukasz Kamiński.

– Z niepokojem przyjmuję częste wyroki uniewinniające sprawców tych zbrodni bądź wymierzanie im nieproporcjonalnie niskich kar, jak miało to miejsce w przypadku Grudnia ,70 – dodaje.

W tym właśnie procesie lista oskarżonych w ciągu ostatnich 20 lat topniała z 12 do trzech. Wprawdzie Sąd Okręgowy skazał przed miesiącem (nieprawomocnie) dowódcę batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej i zastępcę dowódcy pułku ds. politycznych tam operującego, uniewinnił jednak Stanisława Kociołka (od sprawstwa kierowniczego zabójstwa).

Jak powiedziała w uzasadnieniu sędzia „wielu świadków wskazywało, że Kociołek dążył do pokojowego rozwiązania konfliktu".

W sprawie stanu wojennego Sąd Okręgowy uznał, że wprowadziła go tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ „Solidarność" i zachowania ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji, a więc wystąpiły wszystkie znamiona związku przestępczego. Sąd wyłączył z niego Kanię, bo „opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych".

Natomiast w sprawie bezprawnych działań MSW, które w latach 1983–1984 miało chronić sprawców śmiertelnego pobicia na komisariacie Grzegorza Przemyka, po 11 latach śledztwa IPN postawił zarzuty ponad 20 funkcjonariuszom MSW, w tym jego szefowi gen. Kiszczakowi. Jednak postępowanie umorzono z powodu przedawnienia.

Zdaniem adwokata Macieja Bednarkiewicza, pełnomocnika matki Przemyka, ale też osobiście poszkodowanego w tej sprawie (SB sprokurowała mu w 1984 r. sprawę karną, by nie mógł reprezentować matki ofiary), wystarczyłaby zmiana kwalifikacji prawnej zarzuconych milicjantom czynów. Gdyby zamiast przestępstwa urzędniczego była mowa o przestępstwie przeciwko wymiarowi sprawiedliwości – odpadłaby przeszkoda przedawnienia.

Zdaniem tego zaprawionego w procesach politycznych adwokata na szczególną niewydolność Temidy w sądzeniu peerelowskich funkcjonariuszy złożyły się trzy czynniki: przekazywali oni po 1989 r. nowym władzom tylko te dokumenty, które chcieli przekazać; po stronie III RP i jej organów ścigania zabrakło odpowiedniego nacisku na prowadzenie tych spraw i organizacyjnego wsparcia; wreszcie nie dokonano politycznego osądu stanu wojennego oraz peerelu. Tak jak to stało się w Niemczech.

Zdaniem Zbigniewa Ćwiąkalskiego, znanego karnisty z UJ, powolność w rozstrzyganiu „politycznych" procesów jest skutkiem ogólnej opieszałości sądów karnych, organizacyjnych braków czy błędów oskarżycieli, np. zgłaszania licznych świadków, którzy niczego do spraw nie wnoszą.

Ogromne znaczenie ma też upływ czasu – rządzący dawniej PRL są dziś starszymi, często schorowanymi ludźmi. Tak jest np. w sprawie Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni Wujek w 1981 r. Sąd Apalecyjny nakazał po raz kolejny ponowne przeprowadzenie sprawy. Nie wiadomo jednak, czy ze względów zdrowotnych oskarżony jest w stanie występować. Dziś Sąd Okręgowy w Warszawie będzie o tym decydował.

SLD wystawia laurkę gen. Jaruzelskiemu. Bierut i Dzierżyński też się doczekają?

—gra

Stanisław Kania wyjaśnia

W publikacji „Rzeczypospolitej" (5 czerwca 2013) znajdują się stwierdzenia odnoszące się do moich procesów w sprawie stanu wojennego wymagające uściśleń.

Ja nie byłem nigdy oskarżany - jak pisze się w publikacji – o wprowadzenie stanu wojennego. Dwa miesiące przed tym wydarzeniem złożyłem rezygnację (18 października 1981r.) ze stanowiska I sekretarza KC PZPR. Był to mój wybór uzasadniony tym, że kończyły się moje możliwości realizowania polityki, której byłem ważnym współtwórcą i do której nadal byłem przekonany.

Prokuratura IPN obciążyła mnie natomiast zarzutem udziału w przygotowaniu stanu wojennego. Te przygotowania toczyły się za moją wiedzą i zgodą. Ważne było jednak to, że nie wiązały się one z zamiarem wprowadzenia stanu wojennego. Potwierdzają to bogate dowody polskie i zagraniczne. Nie było natomiast dowodów na poparcie prokuratorskich oskarżeń.

Mocą jednomyślnego wyroku Sądu Okręgowego zostałem uniewinniony. Sąd Apelacyjny na rozprawie w dniu 3 czerwca 2013r. utrzymał ten wyrok w mocy i odrzucił apelację prokuratora IPN w tej sprawie.

Dziękuję za publikację mojego zdjęcia, ale czy w jego podpisie musiał być klucz wiążący mnie z wprowadzeniem stanu wojennego.

Stanisław Kania

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo