W maju Stanisław Kania był ostatnim z dziewiątki dygnitarzy PRL, których w 2007 r. (a więc w 17. roku istnienia III RP) oskarżył pion śledczy IPN za wprowadzenie stanu wojennego. Część umarła, cześć wyłączono ze względu na stan zdrowia (w tym gen. Jaruzelskiego), a wobec jedynego skazanego w pierwszej instancji (na dwa lata więzienia w zawieszeniu), tj. gen. Czesława Kiszczaka, przed tygodniem sąd zawiesił postępowanie apelacyjne z powodu jego złego stanu zdrowia (skazany jest więc nieprawomocnie).
– Sprawy dotyczące zbrodni przeszłości są niewątpliwie trudne, więc jeśli trafiają do sądów, oznacza to, że prokuratorowi udało się zgromadzić materiał dowodowy – mówi prezes IPN Łukasz Kamiński.
– Z niepokojem przyjmuję częste wyroki uniewinniające sprawców tych zbrodni bądź wymierzanie im nieproporcjonalnie niskich kar, jak miało to miejsce w przypadku Grudnia ,70 – dodaje.
W tym właśnie procesie lista oskarżonych w ciągu ostatnich 20 lat topniała z 12 do trzech. Wprawdzie Sąd Okręgowy skazał przed miesiącem (nieprawomocnie) dowódcę batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej i zastępcę dowódcy pułku ds. politycznych tam operującego, uniewinnił jednak Stanisława Kociołka (od sprawstwa kierowniczego zabójstwa).
Jak powiedziała w uzasadnieniu sędzia „wielu świadków wskazywało, że Kociołek dążył do pokojowego rozwiązania konfliktu".