Sąd skazał urzędnika za łapówkarstwo. On utrzymuje jednak, że został pomówiony przez jednego z czołowych przedstawicieli grup przestępczych, który wcześniej podlegał jego kontroli.
Jacek Wetzlich miał za sobą 20 lat pracy w zawodzie urzędnika skarbowego, kiedy prokuratura postawiła mu zarzuty przyjęcia łapówki od kontrolowanego przez niego członka pruszkowskiej grupy przestępczej. Skruszony gangster, uznany w 2000 r. za świadka koronnego, złożył zeznania obciążające inspektora.
– Zeznał prokuratorowi, że złoży raport w sprawie korupcji w Urzędzie Kontroli Skarbowej w Warszawie. Mianowicie, że postępowanie kontrolne w jego sprawie zostało zakończone z wynikiem negatywnym, bo przyjąłem od niego korzyść majątkową w wysokości 50 tys. zł oraz 2,5 tys. zł na rowerek dla dziecka. Wszystko to jest nieprawdą – opowiada Wetzlich.
Pomimo że kontrola skarbowa Wetzlicha nie zakończyła się wyliczeniem podatku, to w jej wyniku gangster został skazany prawomocnym wyrokiem (choć w zawieszeniu) i grzywną za sfałszowanie dokumentu. Sąd uznał, że inspektor, przeprowadzając kontrolę skarbową, celowo nie zweryfikował sfałszowanych przez gangstera dokumentów.
Na zlecenie prokuratury ABW przeprowadziła analizę akt kontroli Wetzlicha, stwierdzając, że wbrew naciskom pełnomocnika gangstera nie uznał on fałszywych dokumentów i nie uwzględnił ich jako poświadczających jego przychody.