Karnowski był podejrzany o żądanie łapówki od biznesmena z Sopotu Sławomira Julke. – Mam świadków, że to Julke montował nagrania – mówił Karnowski dzisiaj, po ogłoszeniu korzystnej dla niego decyzji. I zapowiadał: będzie ciąg dalszy sprawy.

Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie uznała, że zebrane dowody nie pozwoliły stwierdzić, czy Karnowski żądał przekazania mu dwóch mieszkań w Sopocie w zamian za wydanie korzystnej decyzji budowlanej dla przedsiębiorcy. Główna słabość: nagranie rozmowy to jedynie kopia.

– Rozstrzygającym dowodem nie okazał się także sam zapis rozmowy nagranej w dniu 19 marca 2008 r. – mówiła Anna Gawłowska-Rynkiewicz ze szczecińskiej prokuratury apelacyjnej. I wyjaśniła, że Julke dostarczył kopię nagrania, które według opinii biegłych „jakkolwiek nie stwierdzono w nim celowej ingerencji, nie ma waloru autentyczności". Śledczy przeprowadzili eksperyment procesowy odtwarzający okoliczności nagrania rozmowy, zasięgnęli opinii biegłych i skonfrontowali prezydenta i biznesmena. Ostatecznie uznali, że nie ma podstaw do wniesienia przeciwko Karnowskiemu aktu oskarżenia do sądu. Decyzja jest nieprawomocna.

Karnowski od początku twierdził, że nagranie zostało „ewidentnie zmontowane". Dzisiaj zapowiedział, że złoży kolejne dowody poświadczające ten fakt. Przypomniał, że w 2008 r. złożył doniesienie o fałszywym oskarżeniu go przez Julkego. Sprawę zawieszono do zakończenia śledztwa.