„Rz" ujawniła wczoraj

, że poseł Piotr Sz. przedstawił Kancelarii Sejmu fakturę za pobyt 19 grudnia 2012 r. w hotelu Luxor pod Lublinem. Sęk w tym, że tego dnia poseł spotkał się w pokoju hotelowym z prostytutką, która postanowiła go zaszantażować. Wcześniej poseł nie zapłacił Magdalenie I. za usługę, więc wraz ze wspólnikami postanowiła zażądać od niego ok. 3 tys. zł. Do szantażu miały posłużyć nagrania i zdjęcia właśnie z pokoju hotelowego.

Przebieg wydarzeń precyzyjnie opisuje akt oskarżenia dla szantażystów. Magdalena I. kilka godzin wcześniej namówiła posła na spotkanie. Poseł był wtedy w Warszawie. Zgodził się i o godz. 19.39 zarezerwował w hotelu pokój, ale nie na swoje nazwisko, lecz Marty Siwiec. Tak przedstawiała mu się Magdalena I. Kobieta pojawiła się w pokoju ok. godz. 22.00, poseł godzinę później. Spotkanie było nagrywane przez szantażystów. Około północy dziewczyna opuściła hotelowy pokój. Razem z nią wyszedł poseł i – jak wynika z aktu oskarżenia – wyjechał w kierunku Warszawy.

Piotr Sz. tłumaczył „Rz", że zatrzymał się w hotelu, bo następnego dnia miał zaplanowane spotkanie z członkami partii w Zamościu. Jednak miasto to znajduje się w przeciwnym kierunku niż Warszawa. Pytany o tę nieścisłość,  odmówił komentarza. Stwierdził jedynie, że to informacje wyrwane z kontekstu. Odesłał do swego adwokata i przesłał SMS: „Nie wyrażam zgody na umieszczenia żadnych moich wypowiedzi, nie wyrażam zgody na publikowanie moich danych osobowych, mam status osoby pokrzywdzonej".