Dziecko z wysoką gorączką trafiło do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4 14 marca. Miało wysoką gorączkę. Chłopiec został umieszczony na oddziale ratunkowym w wieloosobowej sali.
Jak informowały łódzkie media nie kontrolowano jego funkcji życiowych przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Chłopiec leczony był antybiotykiem.W nocy doszło do zatrzymania krążenia. - Nie jest możliwe ustalenie kiedy to nastąpiło, gdyż dziecko nie było monitorowane przy użyciu specjalistycznego sprzętu – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Dodaje, że reanimacja dziecka przywróciła funkcje życiowe, jednak doszło do nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Trzy dni później dziecko zmarło.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 7-letniego Adasia. Przeprowadzono już sekcję zwłok chłopca. – Podczas niej stwierdzono zmiany wskazujące na zapalenie płuc oraz cechy uszkodzenia opon mózgowych i mózgu. Prawdopodobnie było to zapalenie – mówi prok. Kopania.
Dodaje, że trwają szczegółowe badania histopatologiczne. Wyniki, które trafiły już do prokuratury zostaną włączone do materiałów śledztwa.