Reklama

Radziszewska o udziale obcych służb w aferze taśmowej

Wydaje się, że obce służby nie inspirowały podsłuchów polityków. Podsłuchiwano na potrzeby prywatne niektórych małych, cwanych ludzików - uważa wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska

Publikacja: 25.09.2014 12:21

Elżbieta Radziszewska

Elżbieta Radziszewska

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Radziszewska, która w przyszłym tygodniu przestanie być szefową sejmowej komisji ds. służb specjalnych, odniosła się dziś rano w RMF FM do sprawy śledztwa w sprawie "afery taśmowej". Poseł PO przyznała, że wbrew początkowym sugestiom premiera Tuska i innych polityków o "scenariuszach pisanych obcymi alfabetami", służby innych państw nie stały za podsłuchami czołowych polityków.

- Wątku, że zainspirowały to obce służby, rzeczywiście - wydaje się - nie ma, natomiast, kto ściągnął to z chmury, to jeszcze nie wiemy, bo może się okazać, że obce służby mają to, co dostali dziennikarze z "Wprost" - powiedziała Radziszewska.

Wyjaśniła, że z dotychczasowego śledztwa wynika, że proceder toczył się z prywatnych pobudek.

- To było na potrzeby prywatne niektórych małych, cwanych ludzików. A co się potem z tego rozkręciło i do jakiego etapu doszło - to wyjaśnia prokuratura - oceniła wicemarszałek Sejmu. Przyznała jednak, że gospodarzem postępowania jest prokuratura, wobec czego posłom w jej komisji nie zostało zdradzone "nic, co jest tajemnicą śledztwa".

Polityk PO przyznała jednak, że jednym z "małych, cwanych ludzików" o których mówiła jest biznesmen Marek Falenta.

Reklama
Reklama

- Są na niego twarde dowody, bo przecież on sam też o tym mówi. Nie tylko służby mają, prokuratura ma, ci, którzy przeciwko niemu zeznawali. On się przyznaje teraz do różnych rzeczy i jest bardzo aktywny. Człowiek, który staje pod takimi zarzutami, jest dość aktywny medialnie. Myślę, że chyba ma poczucie, że grunt mu się spod nóg usuwa - komentowała sprawę Radziszewska.

Nie chciała jednak przy tym wskazać, które służby zawiodły, dopuszczając do tak szeroko zakrojonej akcji przeciwko najważniejszym osobom w państwie.

- Nie ma takich służb, nie ma takiego wymiaru sprawiedliwości w żadnym państwie, żeby zapobiec w stu procentach każdemu przestępstwu. Proszę popatrzeć na sprawę Snowdena - tłumaczyła - W przypadku nagrania rozmowy ministra Sienkiewicza, przecież wszyscy wiemy, że BOR sprawdził pomieszczenia, natomiast ktoś, kto potem wszedł, wniósł sprzęt do nagrywania. Jeżeli ktoś chce popełnić przestępstwo, to nie ma takiej mocy sprawczej [by do tego nie dopuścić] - podsumowała polityk PO.

Radziszewska, która w przyszłym tygodniu przestanie być szefową sejmowej komisji ds. służb specjalnych, odniosła się dziś rano w RMF FM do sprawy śledztwa w sprawie "afery taśmowej". Poseł PO przyznała, że wbrew początkowym sugestiom premiera Tuska i innych polityków o "scenariuszach pisanych obcymi alfabetami", służby innych państw nie stały za podsłuchami czołowych polityków.

- Wątku, że zainspirowały to obce służby, rzeczywiście - wydaje się - nie ma, natomiast, kto ściągnął to z chmury, to jeszcze nie wiemy, bo może się okazać, że obce służby mają to, co dostali dziennikarze z "Wprost" - powiedziała Radziszewska.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Kraj
Highline Warsaw otwarte. Zwiedziliśmy taras na Varso Tower. Zupełnie nowa perspektywa stolicy
Kraj
Nocna prohibicja w Warszawie. Aktywiści proszą ministra Kierwińskiego o użycie wpływów
Reklama
Reklama