Bezpieczeństwo to wspólna sprawa

O tym, jak zmniejszyć liczbę ofiar wśród pieszych, dyskutowali specjaliści w redakcji „Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 21.10.2015 10:54 Publikacja: 20.10.2015 18:52

Foto: ROBERT GARDZI?SKI

W 2014 roku w naszym kraju zginęło 1116 pieszych. W porównaniu z innymi państwami to zastraszająco dużo. Andrzej Grzegorczyk ze Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego wskazuje, że w Polsce piesi stanowią 35 proc. ofiar wypadków drogowych, gdy w Europie ten odsetek oscyluje wokół 20 proc., a w takich krajach jak Holandia i Norwegia wynosi 10–11 proc.

Młodszy inspektor Biura Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji Marek Konkolewski podkreśla, że przejścia dla pieszych to miejsca szczególne. Pieszy, przechodząc przez jezdnię, powinien korzystać z zebry, ale zachowując ostrożność. Nawet wtedy pasy nie zapewnią pełnego bezpieczeństwa. Stąd ważne jest, aby wprowadzić modę na noszenie elementów odblaskowych przez całą dobę, zarówno w mieście, jak i poza nim. Praw fizyki oszukać się nie da. Kierowca jadący w nocy z prędkością 100 km/h, gdy zauważy pieszego 50 m przed sobą i zacznie gwałtownie hamować, i tak potrąci go z prędkością 75 km/h.

Na potwierdzenie inspektor Konkolewski pokazuje statystyki, z których wynika, że od 21 września 2014 roku do 21 marca tego roku w nocy straciło życie 475 osób, gdy za dnia 118. Stąd tak ważne jest nakazane przez prawo noszenie odblasków, choć nadal są piesi, którzy ich nie używają. Takim policja wystawiła 27 tys. mandatów.

Inwestycje w infrastrukturę

Psycholog transportu Andrzej Markowski zauważa, że w nocy przy prędkości 70 km/h nawet prawidłowo ustawione światła nie dają kierowcy czasu na właściwą reakcję, gdy zobaczy na torze jazdy pieszego. Dlatego Grzegorczyk uważa, że niezbędne są działania prewencyjne i ochronne dla tej grupy użytkowników ruchu drogowego. Doświadczenia innych państw wskazują, że na naszych drogach można szybko ograniczyć liczbę wypadków śmiertelnych. Należy dokonać weryfikacji oznakowania w okolicy przejść dla pieszych, a na wielu z nich dokonać zmian, również modernizacyjnych, pod kątem bardziej bezpiecznej organizacji ruchu.

Przykładem może być zakończony we wrześniu konkurs Fundacji PZU „Aktywne przejście dla pieszych" – przy pomocy internautów wyłoniono 20 lokalizacji, które zostaną zmodernizowane. – W naszym konkursie internauci oddali 6 milionów głosów – podkreśla członek Rady Fundacji PZU Wojciech Wróblewski. – Bezpieczeństwo drogowe to współodpowiedzialność. Dlatego kampanie społeczne prowadzimy razem z partnerami: policją, samorządami, mediami – wymienia Wróblewski.

Konkolewski dodaje, że wiele zależy od samorządów, w gestii których jest infrastruktura drogowa. – Należy dokonać przeglądu przejść dla pieszych. W sygnalizację świetlną powinny zostać wyposażone przejścia dla pieszych na drogach wielopasmowych, o dużym natężeniu ruchu na odcinkach międzywęzłowych z sygnalizacją świetlną. Przykładem jest przejście na ul. Grójeckiej w Warszawie – ocenia Konkolewski.

Jest także orędownikiem wprowadzenia nowych przepisów, dających pieszym pierwszeństwo na pasach. Nowe przepisy budzą protesty m.in. wśród kierowców autobusów i samochodów ciężarowych. Twierdzą oni, że na mokrej i śliskiej nawierzchni nie mają tak krótkiej drogi hamowania jak samochody osobowe, więc nowe prawo pogorszy bezpieczeństwo.

Grzegorczyk podkreśla, że nowelizowane prawo i tak nie zezwala pieszym na wtargnięcie na jezdnię. Według niego bardzo ważna jest komunikacja pomiędzy uczestnikami ruchu drogowego. – Wystarczy gest, sygnalizacja zamiaru, aby nawiązało się porozumienie pomiędzy pieszym i kierowcą – zauważa.

Kierowcy mają obowiązek zachować szczególną ostrożność, w razie potrzeby zmniejszyć prędkość i bacznie obserwować otoczenie przejścia dla pieszych. – Dajmy szansę pieszemu – apeluje Konkolewski.

Współpraca daje wyniki

– Kierowcy i piesi powinni współpracować w ruchu drogowym, nie konkurować – podkreśla Grzegorczyk. Natomiast Markowski uważa, że problem wypadków wynika nie tylko z relacji kierowca–pieszy. – Żadna z grup użytkowników nie może zawłaszczać przestrzeni wspólnej – podkreśla.

– Jak zatem wpłynąć na uczestników ruchu drogowego? – zastanawia się Wróblewski. W przeszłości czołowy polski ubezpieczyciel próbował w kampaniach społecznych straszyć skutkami wypadków i ośmieszać bezmyślne zachowania.

– Stwierdziliśmy, że używanie negatywnych emocji jest nieskuteczne. Opracowaliśmy nowy, pozytywny przekaz. W 2014 roku ruszyła kampania, w której pasażerowie koncentrowali uwagę kierowcy na bezpieczeństwie: „Tato, czekamy w domu. Kocham, jedź ostrożnie", „Sama kredytu nie spłacę. Kocham, jedź ostrożnie". Sednem przekazu było „Jesteś mi bliski, jedź ostrożnie". Istotą jest słowo „kocham" i stąd kampania „Kochasz? Powiedz STOP wariatom drogowym". Jest to apel do obu stron: kierowców i pieszych, o wzajemne zrozumienie siebie – zauważa Wróblewski.

Wcześniej przekaz koncentrował się wyłącznie na kierowcy, pojeździe i drodze, tymczasem czwartym elementem są inni uczestnicy ruchu drogowego. – Kierowca nie jest przecież sam i wszyscy musimy to sobie uświadomić. Za zmianą świadomości przyjdzie zmiana postaw. W ostatnich latach jest ona zauważalna – stwierdza psycholog.

Dodaje, że kampania PZU przyniosła pierwsze sukcesy w postaci obywatelskich zatrzymań pijanych – przypomina Markowski. – Umożliwiła przyjrzenie się naszemu zachowaniu. Jacy jesteśmy, a jak chcemy być postrzegani? Z badań PZU wynika, że 40 proc. z nas deklaruje, że zatrzymuje się, gdy widzi pieszego. Faktycznie robi to 20 proc. Zaledwie 2 proc. przyznaje się, że przejeżdża przez pasy, gdy inne auta zatrzymały się przed nimi.

W rzeczywistości czyni to dziesięciokrotnie więcej kierowców. Podobnie jest ze zwalnianiem przed przejściem dla pieszych: takie zachowanie deklaruje 48 proc. prowadzących, a czyni tak 29 proc. Z badań wyłonił się portret nas jako kierowców – wskazuje Markowski. – Życzeniowy obraz jest idealny, rzeczywisty zdecydowanie gorszy.

Kierowcy zdają sobie sprawę, że postępują nieprawidłowo. Konkolewski wspomina, że podczas jazd egzaminacyjnych prowadzący są wyjątkowo uprzejmi i przepuszczają na pasach nawet osoby, które do przejścia dopiero się zbliżają. Natomiast w europejskich badaniach samooceny Polacy znaleźli się na ostatnim miejscu. Na pierwszym byli Grecy, choć ten kraj ma podobnie niedobre statystyki bezpieczeństwa ruchu drogowego jak Polska.

– Jeżeli czujemy się gorsi od innych, możemy dowartościować się w ruchu drogowym, gdzie wszyscy jesteśmy anonimowi. Stąd tak duży rozziew pomiędzy deklaracjami i stanem faktycznym – tłumaczy Markowski.

Psycholog wskazuje, że zachowanie człowieka nie jest zależne od przepisów, lecz od obszaru kulturowego, w którym przebywa. – Różnice zachowania w ruchu drogowym są kulturowe, w mniejszym stopniu osobowościowe. W kulturach hierarchicznych im wyżej się jest, tym więcej ma się praw. Natomiast w kulturach demokratycznych wszyscy muszą przestrzegać tych samych reguł: mamy takie same prawa i obowiązki. W domu, szkole, miejscu pracy hierarchia jest ustalona, więc swoją pozycję najłatwiej poprawić na drodze, dlatego na niej szalejemy – stwierdza psycholog.

– Ćwierć wieku temu rozpoczynałem pracę w administracji państwowej. Liczba przywilejów, różnych „R", kogutów, była ogromna. Dzisiaj już tego nie ma, a przecież minęło zaledwie 25 lat – podkreśla Wróblewski.

Takie same prawa i obowiązki

Odpowiedzialność wiąże się z podmiotowością. – Przyzwoite zachowanie będzie miało wpływ na innego kierowcę, wytwarza się wzajemna uprzejmość, co prowadzi do wspólnej dbałości o bezpieczeństwo – podkreśla Markowski.

Zmienia się społeczne postrzeganie bezpieczeństwa, znika przyzwolenie dla nieprzestrzegania przepisów drogowych.

– Ludzie zaufania publicznego są ważnym przykładem dla społeczeństwa. Sejm zgodził się usunąć z immunitetu posła wykroczenia drogowe jak przekroczenie prędkości i jazdę po pijanemu. Projekt został storpedowany przez naczelne rady: Prokuratorską i Sędziowską – zauważa Grzegorczyk.

Jest jednak duża szansa na poprawę bezpieczeństwa. – Stan kultury naszego społeczeństwa rośnie, zmienia się podejście do zachowania w ruchu drogowym. Rośnie potrzeba wspólnoty i stabilności – podsumowuje Wróblewski.

W 2014 roku w naszym kraju zginęło 1116 pieszych. W porównaniu z innymi państwami to zastraszająco dużo. Andrzej Grzegorczyk ze Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego wskazuje, że w Polsce piesi stanowią 35 proc. ofiar wypadków drogowych, gdy w Europie ten odsetek oscyluje wokół 20 proc., a w takich krajach jak Holandia i Norwegia wynosi 10–11 proc.

Młodszy inspektor Biura Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji Marek Konkolewski podkreśla, że przejścia dla pieszych to miejsca szczególne. Pieszy, przechodząc przez jezdnię, powinien korzystać z zebry, ale zachowując ostrożność. Nawet wtedy pasy nie zapewnią pełnego bezpieczeństwa. Stąd ważne jest, aby wprowadzić modę na noszenie elementów odblaskowych przez całą dobę, zarówno w mieście, jak i poza nim. Praw fizyki oszukać się nie da. Kierowca jadący w nocy z prędkością 100 km/h, gdy zauważy pieszego 50 m przed sobą i zacznie gwałtownie hamować, i tak potrąci go z prędkością 75 km/h.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kraj
Mgły, deszcz i przymrozki? IMGW podał prognozę pogody na październik
Materiał Promocyjny
Artystyczna trasa SUZUKI. Oto co warto zobaczyć podczas Warsaw Gallery Weekend i FRINGE Warszawa
Kraj
Wyrok dla "Białej Siły"
Kraj
Zmiana czasu na zimowy: Kiedy wypada w 2024? Czy to już dziś?